Tori Spelling, córka nieżyjącego producenta seriali, od lat krąży po obrzeżach show biznesu, przykuwając uwagę nieudanymi operacjami plastycznymi oraz swoimi problemami małżeńskimi, które pokazuje w reality show.
43-letnia celebrytka zjawiła się wczoraj na imprezie poświęconej walce z chorobą Parkinsona w Laurel Point, w Los Angeles.
Aktorka pozowała fotografom w kremowej sukience do ziemi, z górą przypominającą babciną serwetę, pod którą założyła koronkowy, bordowy stanik.
Trudno zdecydować, czy gorszy był strój Tori, czy jej fryzura. Fioletowy kolor, który ostatnio sobie zafundowała, trochę się zmył i został jedynie na połowie włosów, które zwinęła w koczek na czubku głowy.
Spomiędzy jej własnych pasm prześwitywały nieestetyczne zgrzewy, będące efektem doczepiania sztucznych włosów.
Na imprezie towarzyszył jej niewierny mąż-seksoholik Dean McDermott.
Pamiętacie ją z Beverly Hills 90210?