Maryla Rodowicz lubi przypominać o sobie w tabloidach. A jak już kompletnie nie ma żadnych nowości, opowiada o duchach w swoim domu lub o planowanym ślubie kościelnym. Maryla planuje go już dobrych kilka lat.
Obecnego męża, Andrzeja Dużyńskiego poślubiła podczas kameralnej cywilnej uroczystości 30 lat temu. Jedynymi gośćmi byli świadkowie: Agnieszka Osiecka i Seweryn Krajewski.
Przez minione lata piosenkarka snuła plany romantycznego ślubu kościelnego najlepiej w małej kapliczce w Zakopanem i wystawnego wesela w góralskim stylu.
Wesele musiałoby być koniecznie w Zakopanem. Marzę bowiem o góralskim weselu - opowiadała 5 lat temu. Gości musiałabym zawieźć na wesele pociągiem, w którym pomieściliby się wszyscy. Na razie te plany odłożyliśmy na bok, ponieważ wiąże się to z dużymi pieniędzmi i zaangażowaniem w przygotowania.
Z pewnością musiałoby się to wiązać także ze ślubną sesją w kolorowym magazynie i wzruszającym wywiadem o miłości.
W dzisiejszym Fakcie artystka wraca do ulubionego tematu.
Chciałabym wbić się w białą suknię i wyglądać jak prawdziwa panna młoda - wyznaje w tabloidzie. Marzy mi się też uroczysta oprawa, ale co z tego, skoro mąż nie chce. Wygląda na to, że moje marzenie się nie spełni.
Nie wiadomo, dlaczego mąż nie chce ponownie jej poślubić. Być może przeraził go koszt planowanej przez Marylę ceremonii.
Mąż nie podejmuje tematu - narzeka w Fakcie. Co poradzić, tego nie przeskoczę. Na razie gram koncerty, a jesienią wchodzę do studia, by nagrać płytę, więc pomysł o ślubie codziennie nie zaprząta mi głowy. Może gdybym nic nie robiła, tylko o tym myślała, coś by to zmieniło.
_
_