Mimo licznych zachęt ze strony mediów Agata Duda dotąd nie zajęła stanowiska w żadnej istotnej kwestii. Nie wypowiedziała się nawet w sprawie obywatelskiego projektu ustawy zakazującej aborcji także w przypadku, gdy ciąża jest wynikiem gwałtu bądź zagraża zdrowiu lub życiu kobiety.
Dziennikarze często porównują ją z Marią Kaczyńską, która w podobnej sytuacji w 2007 roku wyraziła zdecydowany sprzeciw wobec zaostrzania prawa w kwestii aborcji i podpisała apel do parlamentarzystów, przygotowany przez Monikę Olejnik. Nie bała się też otwartej konfrontacji z Tadeuszem Rydzykiem, który w rewanżu nazwał Pierwszą Damę "czarownicą". Porównanie z Marią Kaczyńską w mediach nie działa na korzyść Agaty Dudy.
Pojawiły się nawet spekulacje, czy propozycja posłów Prawa i Sprawiedliwości wprowadzenia zwyczaju wypłacania żonie prezydenta miesięcznej pensji nie jest rodzajem nagrody za to milczenie.
Jak donosi Fakt, takie opinie powszechne są nawet wśród posłów partii rządzącej. Podobno obawiają się, że po wycofaniu projektu ustawy Agata Duda zacznie wypowiadać się w mediach, co postawi partię Jarosława Kaczyńskiego w trudnej sytuacji.
Jeśli zacznie udzielać wywiadów i wypowiadać się na różne tematy, będzie kłopot - komentuje anonimowo jeden z posłów PiS. Nawet nie chodzi o jakiś atak, ale o to, że np. we wrażliwych tematach powie coś neutralnego, albo pozostawi wybór i będzie jazda przez tydzień.
Wrogie nam media cały czas przypominają śp. Marię Kaczyńską, która wygłaszała swoje zdanie na wiele tematów i potrafiła zadrzeć nawet z ojcem Rydzykiem.
Kłopot w tym, że jeśli nawet prezydentowa nabierze ochoty do publicznych wypowiedzi, to nikt nie wie, jakie wyrazi poglądy. Ani jakie w ogóle ma. Nie wie tego, jak sam przyznał, nawet jej rodzony brat. Z kolei rodzina Agaty nie kryje swojego niezadowolenia z polityki PiS-u oraz poczynań prezydenta. Milczenie Pierwszej damy może wynikać z tego, że lojalność wobec męża wygrywa z chęcią wyrażania swojego zdania.
Oczywiście nie ma żadnych sygnałów, aby prezydentowa rzeczywiście szykowała odwet - przyznaje Fakt. Ani nawet że ma inne poglądy niż PiS. Jednak zaprawieni w knuciu intryg politycy wszystkich mierzą własną miarą.