We wczorajszych Rozmowach w toku pojawił się Tomasz Schimscheiner. Na ten odcinek czekało wiele osób. Traf chciał, że aktor opowiadał o swojej miłości do żony w kilka dni po tym, jak wyszło na jaw, że zdradził ją w burdelu. Rzadko mamy okazję obserwować tak żałosny i autentyczny spektakl.
Tomasz wzruszył Ewę Drzyzgę opowieściami o radości bycia ojcem. Trzeba zaznaczyć, że rozmowa nagrana była przed artykułem o jego zdradzie, prowadząca nie miała więc szansy zadać mu najważniejszego pytania.
Tak więc aktor opowiadał o tym, jak bardzo kocha swoją żonę, o jej poronieniu i (o zgrozo!), zdradził też całej Polsce, że nie stosuje podczas seksu żadnych zabezpieczeń. W kontekście jego wizyty w agencji towarzyskiej, brzmi to co najmniej niepokojąco.
Kiedy dowiedział, się, że jego ukochana żona jest w ciąży, z radości poszedł z nią do łóżka. Kobieta w ciąży to po prostu genialny widok - powiedział. Niestety, w drugim miesiącu, Beata Schimscheiner poroniła. Oboje czuli ogromną pustkę. Kobieta, której przytrafiło się coś takiego, traci zupełnie poczucie własnej wartości. (Tomku, ciekawe, czy pomyślałeś o tym, wybierając sobie prostytutkę w burdelu.)
Po czterech miesiącach od tamtego tragicznego wydarzenia, aktor usłyszał od żony: Tomeczku, znowu jestem w ciąży! Opowiadał o tym jak fantastyczna jest ciąża, o tym jak ją przeżywa, oraz o wizycie na USG: Zobaczyłem taką wielką pipę na ekranie. W ten subtelny sposób dowiedzieliśmy się, że na świat niedługo przyjdzie jego córka.
To wszystko jest tak niesmaczne... Ten facet powinien się po tym wszystkim schować i nie pokazywać więcej w telewizji.