Grażyna Szapołowska od czasu słynnego procesu przeciwko Janowi Englertowi o dyscyplinarne zwolnienie z pracy, nie otrzymuje nowych ról. Mimo że przedstawiła w sądzie pracy wiele poważnych argumentów na poparcie swoich racji, środowisko aktorskie stanęło murem za Englertem. Wszyscy powołani świadkowie zeznawali na korzyść dyrektora Teatru Narodowego. Po cichu zaś mieli ponoć do Grażyny żal o publiczne pranie brudów. Od tamtej pory jej relacje z branżą pozostają napięte.
Szapołowskiej trochę się więc nudzi i od dawna odgraża się, że skoro nie może grać to będzie śpiewać. Podobno jest zdeterminowana, by wrócić do show - biznesu, obojętnie w jaki sposób.
Gdy grała w Wielkim Szu czy w Krótkim filmie o miłości nie mogła opędzić się od fanów - wspomina znajomy aktorki w rozmowie z Faktem. Ostatnio narzeka, że zainteresowanie nią opadło i czas wzniecić je na nowo.
Aktorka nagrała już singiel Kochaj mnie, a obecnie szlifuje materiał na cały album.
To będą piosenki o różnych odcieniach miłości, przepełnione seksapilem Grażki - ujawnia informator tabloidu. Grażynka chce być teraz jak Kalina Jędrusik.
Jesienią aktorka planuje wyruszyć w trasę koncertową. Swoje wsparcie przyrzekł jej dawny przyjaciel, Jan Nowicki. Obiecał, że będzie gościnnie pojawiał się na koncertach, a może nawet coś z nią zaśpiewa.