Gwiazdy często wykorzystują zwierzęta do ocieplenia swojego wizerunku, a los przygarniętych przez nie czworonogów bywa różny. Idealnym tego przykładem są zwierzęta, które trafiają do rodziny Kardashianów. Na zdjęciach, które wrzucają do sieci można zobaczyć króliki, koty, różnej rasy psy, a nawet… pawia. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że stanowią tylko rekwizyty na planie rodzinnego reality show.
Kim Kardashian wprost przyznaje, że w jej domu można spotkać dużo zwierząt, ale niespecjalnie za nimi przepada.
Każdego roku mam wiele zwierząt, ale nie jestem ich wielką miłośniczką. Raz był u nas Dolce, słodki chihuahua. Ale potem zagryzł go kojot, tuż obok naszego domu. Był też u nas kot - prezent od Kanye, ale miałam na niego alergię więc oddałam go asystentce Khloe - mówi.
Nie tylko Kim ma takie podejście. Khloe pozbyła się boksera Bernarda, gdy jej związek z Lamarem przechodził kryzys. Pies trafił do domu ich znajomego.
Kourtney natomiast przyznała, że wiele zwierząt wyszło z jej domu i zaginęło lub po prostu uciekło.
Czy tacy ludzie w ogóle powinni mieć zwierzęta?