Plotki na temat złego stanu zdrowia Cher krążą w mediach już od lat. Ostatnio pojawiały się nawet doniesienia, jakoby gwiazda była umierająca. Piosenkarka, która zmaga się z wirusem Epstein-Barr podobno rzeczywiście otarła się o śmierć. Według amerykańskiego portalu Radar Online wirus wywołał u niej depresję, poważne problemy z sercem i nerkami. By ratować życie Cher zdecydowała się dwa lata temu na eksperymentalne leczenie z wykorzystaniem komórek macierzystych, któremu poddała się w niemieckiej klinice. W efekcie jej stan zdrowia zaczął się poprawiać, ale terapia miała drastyczne skutki uboczne. Odbiły się one zwłaszcza na twarzy gwiazdy - części ciała w przeszłości najczęściej modyfikowanej przez chirurgów.
Anonimowy informator portalu twierdzi, że twarz Cher zaczyna się rozpadać.
Skóra zaczęła opadać i nienaturalnie się fałdować, Cher jest załamana i nie wie, jak to naprawić! - mówi informator. Podobno gwiazda skarży się znajomym, że wygląda jak figura woskowa z muzeum Madame Tussauds.
Według lekarzy terapia komórkami macierzystymi bywa ryzykowna w przypadku pacjentów korzystających z chirurgii estetycznej. Komórki macierzyste wywołują stan zapalny, który w pierwszej kolejności doprowadza do rozpadu naruszonych operacjami tkanek. Wstrzykiwanie ich w skórę tzwarzy może skutkować opuchlizną, zwiotczeniem, a nawet tworzeniem się guzów.
Wygląda na to, że Cher, która wydała miliony na operacje plastyczne, musi się wreszcie pogodzić z bezpowrotną utratą młodego wyglądu.