Tomasz Jacyków zgrywa w telewizji wysmakowanego specjalistę od wszystkiego, rozpływa się na temat zalet luksusowych ubrań i gadżetów, w żałosny sposób aspiruje do klasy wyższej.
Po raz kolejny okazuje się jednak, że jest zwykłym snobem szpanującym podróbkami. Nasza czytelniczka wspomina jego wczorajszą wizytę u zegarmistrza w Suwałkach, gdzie pojawił się w towarzystwie jakiejś dziewczyny, brunetki:
Jacyków przyszedł do sklepu, bo siadła mu bateria w jego, jak to powiedział, "drogim szwedzkim zegarku". Takie zegarki kupuje się w Warszawie na stadionie, za 70 złotych. Wymieniłam mu tę baterię na nową, zostawił 1,20 zł "napiwku". Potem przez okno widziałam, jak poszedł z tą brunetką do baru z kebabem.
Przypomnijmy - Jacyków niedawno chwalił się w telewizji, że wziął kredyt na buty za 10 tysięcy złotych, lata tylko klasą biznes, a jeżeli go nie stać, to nie leci w ogóle samolotem. Zapewniał też, że nigdy nie założy nic niemarkowego i że "wolałby chodzić boso niż w tanich butach".
Nie przeszkadza mu to jednak w noszeniu zegarka ze stadionu i jadaniu w budzie z kebabem. A jutro TVN znów zaprosi go jako wyrocznię w sprawie stylu i znów będzie narzekał, że Polacy nie mają gustu. Bosko.
Przy okazji -na Egoisci.plktoś zauważył zabawną rzecz - Jacyków krytykujący wszystkich za brak stylu sam od 2 lat chodzi w tych samych ubraniach. Jakimi słowami podsumowałby sam siebie?
Zobacz: Jacyków jest biedny! (ZDJĘCIA)