Znowu ośmieszył się w telewizji. Powinien wziąć się za jakąś zdrową pracę fizyczną, może przeczyściłoby mu się w głowie.
Zaskakujące jest przede wszystkim to, że ktoś w ogóle prosi takiego człowieka o porady życiowe i zawierza jego zdaniu. Tomasza Jacykowa powinni się wstydzić i geje i hetero (podobnie jak Michaela Jacksona - i biali i czarni). Pierwsi - za to że taka pokraka reprezentuje ich w mediach, drudzy - za to, że wszędzie go zapraszają i uważnie słuchają tego, co mówi.
A co mówi? Właśnie wystąpił w programie Grzechy po polsku: Kult młodości w TVP2. Zachwalał wstrzykiwanie sobie botoksu stawiając się za przykład tego, że warto. Co za żart - ten facet jest przecież najgorszą antyreklamą wszystkiego, czego dotknie.
Jacyków tłumaczył ciemnemu ludowi, że "wstrzykiwanie botoksu jest takim samym dbaniem o urodę jak mycie się". My tam wolimy się umyć.
Tomek zaczął robić dziwne miny, aby udowodnić że "wszystko mu się tu rusza", mimo że wstrzyknął sobie 2 razy botoks i jak skończy mu się ten, to wstrzyknie sobie trzeci. Prowadząca (Kamila Drecka) zapytała się go, czy wie jakie są konsekwencje wstrzykiwania bądź co bądź trucizny. Po chwili wahania uznał że z tego co wie, nie ma żadnych. Po czym pani wyjaśniła mu że jednym z nich jest paraliż twarzy.
Jacyków zaczął przekonywać, że widział Francuzki, które od 30 lat wstrzykują sobie botoks i nic im się nie dzieje. Jakież było jego zakłopotanie, gdy usłyszał od innej pani (publicystki Liliany Sonik), że nie ma takiej możliwości, gdyż botoks we Francji jest dopuszczony od 8 lat. Nie wiedział, co odpowiedzieć.