Żadna sztuka w Polsce nie stała się ostatnio tak kontrowersyjna i polityczna, jak teatr. Pierwszą głośną sprawą były protesty związane z "obrazoburczym" spektaklem Golgota Picnic. Pod koniec zeszłego roku znów miał miejsce "skandal" - tym razem w Teatrze Polskim we Wrocławiu wystawiono Śmierć i dziewczynę na podstawie tekstu Elfriede Jelinek.
Tym razem w protesty zaangażowała się nie tylko "krucjata różańcowa" organizująca protesty i "szturmy modlitewne", ale także minister kultury, Piotr Gliński. Gdy w wywiadzie w Telewizji Polskiej został zapytany o cenzurowanie teatru, zapowiedział reformę mediów publicznych, która zakończyła się powołaniem Jacka Kurskiego na prezesa TVP.
Dyrektorem teatru, od którego zaczęła się reforma polskich mediów, był Krzysztof Mieszkowski, pełniący także funkcję posła Nowoczesnej. Podczas kontrowersji wokół Śmierci i dziewczyny wszedł w otwarty konflikt z Glińskim (przypomnijmy: Dyrektor Teatru Polskiego do ministra Glińskiego: "Apeluję, aby pan ustąpił ze stanowiska!"). Teraz, po kilku miesiącach skończył swoją kadencję, a wczoraj na jego miejsce na drodze konkursu wybrano Cezarego Morawskiego... aktora serialowego znanego m.in. M jak Miłość oraz z występów w Gdyni u boku Natalii Siwiec.
Pracownicy Teatru Polskiego sprzeciwiają się wyborowi Morawskiego i zapowiedzieli protest. Żądają, żeby dyrektorem instytucji pozostał Mieszkowski. Najwyraźniej są bardzo zdeterminowani, gdyż znany reżyser Krystian Lupa zapowiedział, że przerwie pracę nad nowym spektaklem, jeśli Morawski zostanie szefem. To oznacza brak w repertuarze najważniejszego przedstawienia - Procesu na podstawie tekstu Franza Kafki.
Zgodnie z zapowiedzą zapowiedzią na fasadzie teatru pojawiły się flagi z czarną, żałobną wstążką, a przed Dolnośląskim Urzędem Wojewódzkim - który rozstrzygnął konkurs - przez okrągłą dobę będą strajkować dwuosobowe zespoły.
Pogotowie strajkowe oficjalnie się rozpoczęło - powiedział Gazecie Wyborczej aktor i przedstawiciel związku zawodowego Michał Opaliński. Za chwilę na budynku pojawią się flagi. Ustalamy właśnie, kiedy rozpocznie się okupacja, wdrażamy procedurę, która zakończy się strajkiem. Na piątek na godzinę 12 zapraszamy do teatru przedstawicieli środowisk teatralnych z całej Polski, potem ruszymy stąd pochodem pod urząd marszałkowski.
Jestem związany z Polskim od sześciu lat, emocjonalnie i zawodowo. I dlatego czuję się częścią zespołu i tego protestu - dodał Marcin Pempuś, aktor odchodzący właśnie z teatralnego zespołu. Mogę powiedzieć o sobie, że jeśli idzie o podobne sytuacje, jestem weteranem - pamiętam, kiedy urzędnicy jedną nieodpowiedzialną decyzją rozwalili teatr w Jeleniej Górze, który do dziś się nie podniósł z tego doświadczenia. Co więcej nikt nie wziął odpowiedzialności za to, co się wówczas stało.
Krzysztof Mieszkowski w ogóle nie stanął do konkursu na nowego dyrektora. Poparł kandydaturę Izabeli Duchnowskiej, menedżerki kultury. Morawskiego z kolei popierał wicemarszałek województwa, Tadeusz Samborski. Według urzędników urzędu marszałkowskiego komisja konkursowa była bardzo podzielona.
Konkurs nie został rozstrzygnięty jednomyślnie - przekazał Gazecie Wrocławskiej rzecznik prasowy marszałka Jarosław Perduta. Pan Cezary Morawski wygrał sześcioma głosami, trzy głosy komisji były przeciw niemu. Jego koncepcja prowadzenia Teatru jest najbardziej spójna, czym przekonał komisję.
Z taką opinią nie zgadza się inny związkowiec z teatru i kierownik działu literackiego, Piotr Rudzki.
To jedyny z kandydatów, który miał problemy z finansami. Chodzi o wyrok sądu w sprawie nieprawidłowości w ZASP - powiedział podczas dzisiejszej konferencji prasowej. Ten konkurs był ukartowany, nie dotrzymano obietnicy o rozdzieleniu funkcji dyrektora od dyrektora artystycznego. Cezary Morawski nie ma zamiaru powoływać dyrektora artystycznego.