W zeszłym tygodniu w Turcji doszło do bestialskiego mordu na 22-letniej transseksualistce, Hande Kader. Pracowała jako aktywistka społeczności osób transseksualnych, ale zarabiała jako prostytutka. Według świadka, jej znajomego, ostatni raz widziano ją, gdy wsiadała do samochodu z klientem.
Kiedy odnaleziono ciało Kader, było spalone i naznaczone licznymi obrażeniami. Sekcja wykazała, że została także zgwałcona. Identyfikacji zmasakrowanego ciała dokonano dzięki protezom piersi.
Śmierć Kader spowodowała poruszenie w tureckiej społeczności LGBT. 22-latka odgrywała tam ważną rolę, organizując m.in. zeszłoroczną paradę równości w Istambule. Choć homoseksualizm i transseksualizm nie są w Turcji zakazane, służby bezpieczeństwa rozgoniły marsz armatkami wodnymi i gumowymi kulami. Zdjęcie płaczącej Kader eskortowanej przez policję stało się symbolem dla tureckich transseksualistów.
Tydzień przed śmiercią Kader w okolicy, gdzie znajdowało się jej spalone ciało, odnaleziono zwłoki syryjskiego emigranta, Muhammada Wisama Sankariego. Ścięto mu głowę, bo był gejem. Po zamordowaniu Kader jasne stało się, że oba zdarzenia mają to akty nienawiści wobec osób LGBT. Zapowiedziano marsze protestacyjne, które mają zwrócić uwagę władz na problem.
Jesteśmy wściekli! Nasza ukochana przyjaciółka Hande Kader została spalona żywcem - czytamy w oświadczeniu organizatorów. Hande zabierała głos w walce z przestępstwami z nienawiści i zachęcała innych, aby również to robili.
Według organizacji zajmujących się przemocą ze względu na uprzedzenia Turcja ma jeden z najwyższych wskaźników przestępstw przeciwko osobom transseksualnym w Europie.