Drugi album Adele, 21, spotkał się ze świetnym przyjęciem nie tylko w jej rodzinnej Wielkiej Brytanii, ale przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych. W jednym tylko roku piosenkarka dostała Oscara i Grammy, stając się jedną z najpopularniejszych i najlepiej zarabiających artystek świata. Kolejna jej płyta, 25, ugruntowała pozycję supergwiazdy oraz zapełniła koncertowy grafik. Adele często widywana była w Los Angeles, w towarzystwie męża, Simona Koneckiego oraz ich syna Angelo.
Teraz, jak donoszą media za oceanem, wokalistka zdecydowała się na przeprowadzkę do słonecznej Kalifornii. W czerwcu kupiła ponad sześciusetmetrową willę w Beverly Hills, którą w ostatnich tygodniach urządzała tak, żeby móc przenieść "domowe centrum zarządzania" właśnie do Los Angeles. Widywana była również na spacerach z 3-letnim Angelo.
Rezydencja kosztować miała prawie 10 milionów dolarów, czyli ponad 38 milionów złotych.
Adele spędzi w Stanach co najmniej osiem najbliższych miesięcy, koncertując. Jak wyznała, chce dzielić życie między USA a Wielką Brytanię.
Jestem oficjalnie w połowie rezydentką w Los Angeles, w połowie w Londynie - mówiła do fanów na swoim niedawnym koncercie. Jestem w trasie i spędzę w USA Boże Narodzenie. Nigdy tego nie robiłam, więc jestem bardzo podekscytowana.