Rozwód Amber Heard i Johnny'ego Deppa okazał się wielkim zaskoczeniem dla wielu fanów. Jeszcze bardziej zaskakujące było jego tempo: po kilku próbach wzajemnego obrzucania się błotem w tabloidach, które były tylko zapowiedzią dalszych kłótni, para poinformowała, że podpisała ugodę i nie będzie wracać do całej historii. Pytania pojawiły się jednak, gdy okazało się, że Amber zobowiązała się wpłacić część kwoty na organizacje walczące z przemocą domową wobec kobiet. Przypomnijmy: Amber Heard przekaże pieniądze od Deppa na walkę z przemocą wobec kobiet!
Wygląda na to, że 7 milionów dolarów, które Depp zapłacił Amber nie wybieli wizerunku gwiazdora. Chociaż ostatecznie żadne z małżonków nie skomentowało filmów oraz zdjęć pobitej Heard, dla wielu to ostateczny dowód na agresję Johhny'ego, który ich zdaniem, pod wpływem alkoholu i narkotyków bił swoją młodą żonę.
Teraz Depp ma nowe kłopoty: Australijczycy protestują przeciwko kampanii reklamowej Diora z jego udziałem. Johnny reklamuje bowiem perfumy o nazwie... Dzikus.
Nazwę zapachu Sauvage można tłumaczyć jako "dzikus", "prymityw" lub "nieokrzesany, brutalny człowiek". To dla mieszkańców Australii za dużo: do tamtejszego Urzędu Kontroli Reklamy od kilku tygodni spływają skargi, według których aktor o takiej reputacji nie powinien sygnować perfum kojarzących się z brutalnością i wyzywającą męskością.
Do tej pory ani australijski oddział Diora, ani sam Depp nie skomentowali tych problemów. Przypomnijmy, że aktora nie lubią w Australii już od ubiegłego lata, kiedy usiłował przemycić do niej swoje psy: Depp pójdzie do więzienia za... przywiezienie psów do Australii?!