Agnieszka Włodarczyk kupiła dom w Wawrze jeszcze za czasów związku z Mikołajem Krawczykiem. Dzięki temu aktor miał się gdzie podziać, bo nie dorobił się jeszcze własnego mieszkania. Z tym większym entuzjazmem pomagał Agnieszce w pracach wykończeniowych i podobno świetnie sobie radził z nadzorowaniem remontu.
Niestety, wkrótce po przeprowadzce ich miłość się wypaliła. Agnieszka i Mikołaj uznali, że wszechświat nie sprzyja im tak bardzo jak na początku i nie są już "jednym ciałem astralnym". Ze względu na zobowiązania reklamowe i organizatorów imprez, gotowych płacić im 10 tysięcy złotych za czułości na ściankach, przemęczyli się jeszcze parę miesięcy. Kiedy jednak Krawczyk, depilując pachy na planie Celebryty Salon spotkał Sylwię Juszczak i uznał, że teraz z nią stworzy "ciało astralne", zdecydował się nie żyć dłużej w kłamstwie. Zwłaszcza że Sylwia pozwoliła mu wprowadzić się do jej mieszkania.
Agnieszka ponoć rozstania z Mikołajem nie przeżyła tak ciężko jak faktu, że została sama w wielkim domu.
Poczuła, że jej świat runął. Nie wie tylko, po co tyle wysiłku włożyła w wicie ich wspólnego gniazdka - wspominał w marcu jej znajomy. To nie pierwszy związek Agnieszki, który nagle legł w gruzach. Ma za sobą spory z byłymi o nieruchomości, więc już wie jak rozwiązywać tego typu sytuacje.
Z czasem Włodarczyk uznała, że willa w Wawrze tylko przygnębia ją swoim metrażem.
Stwierdziła, że 200 metrów kwadratowych to dla niej za dużo. Uznała, że skoro nie zakłada rodziny, lepiej sprzedać dom - donosi Fakt. Po rozstaniu Włodarczyk zrobiła remont, by dostosować willę do potrzeb singielki, ale teraz uznała, że woli mieszkać bliżej centrum.
Pieniądze, uzyskane ze sprzedaży domu i te, zarobione w Azja Express, z pewnością zapewnią jej duży wybór.
Myśli o przeprowadzce do Śródmieścia - ujawnia informator tabloidu.