W lipcu ujawniono aferę wokół producenta Wilka z Wall Street, którego oskarżono o wyprowadzenie gigantycznych sum z malezyjskiego funduszu gospodarczego. Zdefraudowane pieniądze były inwestowane w akcje oraz prywatne nieruchomości w Nowym Jorku i Los Angeles. Sprawa łączy show biznes z polityką, gdyż ojczym Rizy Aziza, Najib Razak, jest premierem Malezji.
Okazuje się, że w malwersacjach mógł brać udział także odtwórca głównej roli z Wilka z Wall Street, Leonardo DiCaprio! Dochodzenie przeciwko niemu wszczął malezyjski departament sprawiedliwości. Według wstępnych ustaleń aktor i jego wspólnicy mogli pomóc zdefraudować aż 3,5 miliarda dolarów. Pieniądze były dzielone i wpływały na ich prywatne konta. Podejrzewa się, że od 2009 roku gwiazdor mógł zdobyć w ten sposób kilkadziesiąt milionów dolarów.
DiCaprio działał ponoć przez swoją fundację, której celem są działania na rzecz ochrony środowiska. Wspólnikami zaś byli najwięksi darczyńcy organizacji. Współpracowali z Rizą Azizem, który na konto fundacji przelewał "darowizny". Teraz Bruno Manser, organizacja zbierająca fundusze na ochronę lasów tropikalnych zwróciła się do fundacji DiCaprio o zwrot tych pieniędzy i przekazanie ich na właściwy cel, czyli rozwój ekonomiczny Malezji.
Jesteśmy głęboko poruszeni tym, że Leonardo DiCaprio i jego fundacja przyjmują aktywa pochodzące z malwersacji finansowych - czytamy w oświadczeniu Bruno Manser. To jest hańba i stoi w sprzeczności z deklarowanymi przez fundację celami. Wzywamy DiCaprio do spłaty wszystkich środków, pochodzących z nielegalnych źródeł.
To nie jest pierwsza afera wokół "proekologicznej" działalności DiCaprio. Wiosną tego roku oskarżono go o hipokryzję, gdy poleciał prywatnym odrzutowcem z Cannes do Nowego Jorku, żeby odebrać nagrodę za... zasługi dla środowiska. Podróż oznaczała zużycie ponad 3 tysięcy litrów paliwa dla kilku zdjęć ze statuetką.