Chciałaby wrócić do show-biznesu, ale nie jest to takie łatwe - mówi tygodnikowi Świat i ludzie znajomy Oli Kwaśniewskiej. Nikt na nią nie czeka, nie dostaje propozycji. Ola bardzo źle to znosi.
Nic dziwnego - nie przywykła do życia poza światłem relektorów i do rezygnowania z zakupu czegoś tylko dlatego, że dużo kosztuje. Wprost z pałacu prezydenckiego trafiła przed obiektywy fotografów, budząc
nieuzasadnione emocje swoimi występami w Tańcu z gwiazdami, a następnie płynnie przeszła do Dzień Dobry TVN, gdzie miała nadzieję rozpocząć telewizyjną karierę.
Kilka nieostrożnych słów zniszczyło wszystko i pokazało prawdziwe oblicze Oli - osoby interesownej i wyrachowanej, która nie zawaha się wykorzystać wszelkich środków, aby dopiąć swego. Trudno mieć o to do niej pretensje - takie wartości wynosi się z domu. Jednak kierownictwo TVN nie
okazało zrozumienia i nie bacząc na koneksje rodzinne, wylało Olę z pracy.
Stać ją było na wszystko. A teraz nie jest już tak różowo - mówi jej koleżanka.
Taki obrót sprawy każdy przyjąłby dość nerwowo. W tym wypadku stres Oli najbardziej odbił się na jej figurze oraz na związku z Wojtkiem Szuchnickim. Jeden z trzech byłych narzeczonych Kwaśniewskiej zwierzył się gazecie:
Nigdy nie zrywała z dnia na dzień. To były rozstania aksamitne. Przekonywała, że jeśli łączy nas miłość, to przetrwamy kryzys. Ale nie odgrzewała uczucia, które minęło.
Najprawdopodobniej to samo dzieje się z Wojtkiem - Kwaśniewska nie znalazła czasu, żeby spotkać się z narzeczonym w czasie ostatnich świąt, nie odwiedza go też w Gdańsku, gdzie Szuchnicki przechodzi rehabilitację po kontuzji kolana.
Nie zdziwiłbym się, gdyby Ola już flirtowała z kandydatem na czwartego narzeczonego - mówi jej były.