Film Smoleńsk Antoniego Krauzego ma szansę na uzyskanie tytułu najgłośniejszego obrazu ostatnich miesięcy. Niestety, nie został przyjęty tak dobrze, jak oczekiwał tego reżyser oraz Prawo i Sprawiedliwość. Wśród coraz mocniejszych głosów krytyki, swoją wizję artystyczną postanowił wyjaśnić sam twórca Smoleńska. W wywiadzie dla Dziennika Gazety Prawnej wyjaśnił, kto był jego inspiracją przy tworzeniu postaci "dziennikarki-leminga". Przypomnijmy: Krauze o dziennikarce ze "Smoleńska": "Wzorowałem się na Katarzynie Kolendzie-Zaleskiej"
W tym samym wywiadzie Antoni Krauze przytoczył słowa Katarzyny Kolendy-Zaleskiej, która krytykując śledztwo smoleńskie, powiedziała, że "prawda już została ustalona, żadne fakty jej nie zmienią". Krauze oburzył się na takie stwierdzenie:
To, co wtedy powiedziała, jest szczytem podłości. Jak można było powiedzieć, że prawda została ustalona i żadne fakty tego nie zmienią? - powiedział w wywiadzie.
Okazuje się, że słowa dziennikarki zostały wyrwane z kontekstu:
Może być więc tak, że naukowcy - o ile w ogóle dojdzie do spotkania - będą sobie coś tam ustalać, a politycy i tak będą robić swoje - powiedziała trzy lata temu w wywiadzie dla Gazety Wyborczej. Bo przecież tu nie o naukę chodzi ani nawet o prawdę. Prawda już została ustalona, żadne fakty jej nie zmienią. Doświadczenia debaty klimatologów każą wątpić, by z tej smoleńskiej dyskusji wyniknęło coś naukowo pewnego.
Kolenda-Zaleska postanowiła zabrać głos w tej sprawie i opublikowała oświadczenie, w którym oskarża Krauzego o manipulację i celowe obrażenie jej. Przy okazji stwierdziła, że reżyser jest "na dnie życia":
Antoni Krauze wykorzystał ten cytat, by mnie zaatakować i obrazić. Celowo zmanipulował moją wypowiedź, by pasowała mu do tezy o podłych dziennikarzach - pisze Kolenda-Zaleska. Jestem zaskoczona, że człowiek, który tyle mówi o wrażliwości, jest zdolny do takiego cynizmu. I oczekuję, że wycofa się ze swoich słów, gdy postanowi na chwilę wrócić z "dna życia". To bardzo wygodne, opluć innych i się ukryć.