Tydzień temu w Operze Narodowej odbyła się premiera długo oczekiwanego Smoleńska w reżyserii Antoniego Krauzego. Niestety, pierwsze recenzje były raczej oszczędne, bo organizatorzy zadbali o to, by na premierę nie dostali się dziennikarze. Wejściówkę dostała za to Doda, ale nie zdecydowała się pójść na film.
Kiedy opadły pierwsze emocje, o Smoleńsku zaczęli wypowiadać się występujący w nim aktorzy. Okazało się, że entuzjastą filmu nie jest nawet Jerzy Zelnik, sympatyk PiS-u lansujący teorię o zamachu na pokładzie tupolewa. Zachowawczo wypowiedział się też Redbad Klijnstra, który stwierdził, że "szkoda, że tak wyszło". Nie sprecyzował jednak, jak.
Dobrych wiadomości dla twórców Smoleńska nie niosą także kinowe statystyki. Okazało się, że w pierwszy weekend po premierze film Krauzego obejrzało zaledwie 108 tysięcy widzów. Lepsze wyniki oglądalności podczas pierwszego weekendu w kinach miały miedzy innymi 7 rzeczy, których nie wiecie o facetach (241 tysięcy widzów), Zwierzogród (231 tys.) i Pitbull. Nowe porządki (211 tys.).
Jak zauważyła Gazeta Wyborcza, wynik Smoleńska pobił nawet Wałęsa. Człowiek z nadziei Andrzeja Wajdy, który w weekend 2014 roku obejrzało 148 tysięcy widzów.