Pojawienie się w Europie uchodźców z krajów Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, poza konfliktami na tle rasowym, etnicznym i religijnym, sprowadziło na stary kontynent także problemy światopoglądowe. W przeciągu ostatnich kilkunastu miesięcy doszło do kilku przykrych incydentów związanych z napaściami na kobiety przez grupy mężczyzn - imigrantów. Najgłośniejszym z nich były ataki w Kolonii, po których na policję zgłosiło się łącznie 1200 poszkodowanych - w ponad 500 przypadkach zgłoszenia dotyczyły przestępstw seksualnych, w tym 21 przypadków gwałtów. Jak wynika z dochodzeń policyjnych, ich sprawcami byli głównie imigranci z Algierii i Maroka.
Do walki z tym problemem Niemcy podchodzili już kilkukrotnie, wprowadzając między innymi specjalne instrukcje na basenach czy przedziały w pociągach przeznaczone tylko dla kobiet. Angela Merkel potępiła akty przemocy, grożąc deportacją agresywnych imigrantów.
Najnowszym pomysłem niemieckich władz są zorganizowane w Essen... kursy flirtowania. Zajęcia obejmujące naukę podejścia do Europejek noszą nazwę "Jak zakochać się w Niemczech" i traktują między innymi o tym, że "uśmiech nie oznacza zgody na pocałunek" oraz iż warto korzystać z aplikacji randkowych, by poznać kobiety zainteresowane relacją.
Jak przekonuje "trener flirtu" Horst Wenzel, kursy mają na celu poprawę procesu integracji, którego "miłość jest ważną częścią".
Co sądzicie o takiej formie "integracji"?