Amy Winehouse ledwo uniknęła aresztu! Zaatakowała dwóch mężczyzn i zdemolowała pub podczas swojej kolejnej dzikiej balangi ostro przyprawionej heroiną.
Zeszłej nocy jej przyjaciele modlili się, by ktoś ją uspokoił, zanim będzie za późno. Kłopoty zaczęły się, kiedy Winehouse pojawiła się ze swoją nabuzowaną świtą w jednym z pubów w Północnym Londynie. Po "biforku" w jej mieszkaniu, wszyscy byli już mocno wstawieni. Wśród pijanych przyjaciół Amy był m.in. członek zespołu Babyshambles, Mik Whitnall.
Kiedy towarzystwo pojawiło się w pubie, Amy chciała zagrać w bilard, ale stanął jej na drodze marokański muzyk Mustaphę el Mounmi. Mustapha nie chciał ustąpić kolejki naćpanej gwieździe. Winehouse nie namyślając się długo, uderzyła go pięścią w twarz. 27-letni Mustapha ma podbite oko i spuchniętą wargę. Można powiedzieć, że Amy ma szczęście, bo marokańczyk jest dżentelmenem:
Jestem strasznie wkurzony. Roztrzaskała mi twarz, a ja nie mogłem nic zrobić. Jest przecież kobietą.
Po grze w bilard Amy wróciła do mieszkania, ale o drugiej w nocy zachciało jej się znowu wyjść na miasto. Znalazła się w pobliskim Bar Tok. Była w fatalnym nastroju. Świadkowie wspominają:
Roznosiło ją! Rzucała drinkami po ścianach, przewracała stoły. Krzyczała do wszystkich: "Jestem legendą! Wyrzućcie tych wszystkich ludzi! Chcę się naćpać!"
Potem siarczyście pocałowała jakiegoś nieznajomego i wyszła z baru. Było tuż przed trzecią w nocy. Obcy mężczyzna z dobroci serca próbował zawołać dla niej taksówkę, ale Amy uroiła sobie, że chce ją on molestować. Przywaliła mu więc z całej siły "z bańki" w twarz.
Na koniec imprezy Amy wsiadła do taksówki, ale zapłaciła kierowcy tylko połowę z należnych pieniędzy. Jak gwiazdorzyć, to już do samego końca!
Policja wszczęła postępowanie w jej sprawie, ponieważ wiele ofiar Amy wniosło skargi. Podobnie uczynił właściciel zdemolowanego baru. Winehouse trafiła do aresztu, w którym pozostanie do soboty. Jeśli dojdzie do procesu, piosenkarce może grozić nawet 6 miesięcy więzienia i 2 000 dolarów grzywny.