_
_
Sharon Stone w marcu skończyła 58 lat, jednak wciąż może pochwalić się świetną formą i wyrzeźbionym ciałem. Widać, że hollywoodzka gwiazda bardzo dba o siebie i aktywnie uprawia sport. Pomimo, że aktorka dba o zdrowie blisko 15 lat temu doznała rozległego wylewu, który spowodował zatrzymanie funkcji życiowych. Jej mózg był w stanie śmierci klinicznej. W wyniku tzw. krwawienia podpajęczynówkowego mogła już nigdy nie wrócić do normalnego życia.
Widziałam białe światło, które nagle zupełnie mnie obezwładniło. Moja głowa wirowała, a przed oczami miałam swoich przyjaciół i bliskich, którzy już nie żyli. Zabrali mnie w podróż do świata, którego do tej pory nie znałam. Obrazy zmieniały się tak szybko, że nie pamiętam jak długo byłam "na tamtym świecie" – wyznała Stone w wywiadzie dla magazynu Closer Weekly.
Aktorka doznała wylewu mając zaledwie 43 lata. Jak się później okazało, jej przypadek był wyjątkowy. Do krwawienia doszło u niej podczas joggingu. Mogła wtedy stracić zdolność mówienia i poruszania się. Walka z chorobą odcisnęła bardzo duże piętno w jej życiu.
Kiedy trafiłam do szpitala, czułam się bardzo źle. Lekarze nie dawali mi większych nadziei. Mogłam już nie żyć – wspomina dramatyczne chwile gwiazda i dodaje, że od tej pory nie boi się śmierci: Teraz wiem, że śmierć jest darem. To wspaniałe uczucie, gdy stajesz oko w oko ze śmiercią. Wszystko, co wtedy się działo, wydawało mi się takie bliskie.
_**
_
_
_
**