Półtora tygodnia temu Małgorzata Rozenek i Radosław Majdan wzięli w końcu ślub, zapowiadany od prawie dwóch lat. Odbył się on w pałacu w Konstancinie, z udziałem całej "śmietanki" TVN-u i show biznesu.
Trudno się dziwić, Małgorzata musi dbać o karierę i sympatię swojego szefa. Jest w tym tak skuteczna, że Edward Miszczak rozważa już ponoć powierzenie jej i Radziowi własnego programu. Zobacz: TVN "liczy na reality show z Majdanami"
Żeby uzyskać wymarzony efekt, Małgorzata cierpliwie czekała, aż datę swojego ślubu wyznaczy jej największa rywalka ze stacji, Agnieszka Szulim. Wolała bowiem uniknąć sytuacji, by bogaci i wpływowi goście musieli podejmować dramatyczne decyzje, czyj ślub wybrać. Zwłaszcza że, biorąc pod uwagę, że prezenterka i jej narzeczony-miliarder sfinansowali swoim gościom weekend w Wenecji, rezultat dałoby się łatwo przewidzieć.
Dzięki temu, że Małgorzata wyznaczyła datę ślubu na dwa tygodnie po Starakach, mimo znacznie skromniejszej oprawy, udało jej się zepchnąć w cień wesele syna miliardera.
Obyło się to, niestety, kosztem przyjaciół, którzy teraz żalą się w Super Expressie, że zabrakło dla nich miejsca przy zapełnionym celebrytami weselnym stole.
Zaprosili celebrytów, a zapomnieli o bliskich osobach, z którymi się znają nawet wiele, wiele lat, które wspierały ich w początkach kariery - narzeka w Super Expressie znajoma Radka. Brak zaproszeń na ślub tłumaczą tak: "uleciało mi z głowy zaproszenie ciebie" i takich osób jest 30-40. Dlatego dla tych osób, np. piłkarzy z Polonii, kolegów ze szkoły, menedżerów, para postanowiła urządzić oddzielną dwudniową imprezę.
Podobno dla pominiętych, nie dość bogatych znajomych Majdanowie zorganizują w październiku "miniwesele" w Krynicy Zdroju.
To będzie takie miniwesele, pierwszego dnia huczna impreza, dobre jedzenie, alkohol i tańce, a drugiego relaks w spa - ujawnia informator tabloidu.
Jesteście zaskoczeni, że na "główne wesele" zaprosili tylko bogatych? Wstydzili się przed nimi swoich starych znajomych?