Anna Lewandowska coraz lepiej radzi sobie w biznesie. Prowadzi autorski blog, udziela wywiadów, pisze poradniki i prowadzi własne warsztaty fitnessowe. Tylko za te ostatnie w tydzień zarabia 50 tysięcy złotych. Nic więc dziwnego, że stać ją na to, by kupować Lewandowskiemu drogie prezenty. Zobacz: Ania kupiła Robertowi mieszkanie w prezencie. Za milion
Celebrytka w najnowszym wywiadzie postanowiła przypomnieć, że nie zawsze stać ją było na kupienie mieszkania Robertowi. W programie W roli głównej opowiedziała Magdzie Mołek o dzieciństwie. Okazuje się, że ojciec Lewandowskiej porzucił ich rodzinę z dnia na dzień.
Kiedyś tych pieniędzy nie miałam. Naprawdę nie miałam. Do tego stopnia nie miałam, że chodziłam w dziurawych butach zimą i to był okropny okres w naszym życiu. Do tego stopnia, że nawet pomagał nam Caritas. I kiedy zaczęłam zarabiać swoje pierwsze pieniądze, to było stypendium. Miałam wtedy 18 lat, to było 800 zł. Połowę oddawałam mamie, a połowę miałam dla siebie - wspomina.
Z dnia na dzień nie mieliśmy pieniędzy. To była największa szkoła życia. Byłam małym dzieckiem, to miałam normalne życie. Tata, mama, dzieci, pieniądze. Było na podstawowe rzeczy, wydatki, rzeczy do szkoły. A potem nie miałam nawet na podręczniki do szkoły. Tak historia rodziny się potoczyła, że zostaliśmy z mamą i zostaliśmy bez środków do życia.