W zeszłym tygodniu okazało się, że "idealne małżeństwo" Angeliny Jolie i Brada Pitta było tak naprawdę ich największą rolą aktorską. Para od miesięcy żyła osobno w wielkiej posiadłości w Hollywood. Na jej terenie znajduje się aż 5 osobnych domów, dzięki czemu mogli w ogóle się nie widywać. Mimo to coraz częściej dochodziło do kłótni.
W końcu sprzeczka na pokładzie prywatnego samolotu i przemoc Brada wobec 15-letniego Maddoxa stały się impulsem dla Angeliny do rozwodu. Aktorka była na to gotowa. Na kilka tygodni przed złożeniem papierów rozwodowych wynajęła zapewniającą jej dyskrecję, luksusową willę w Malibu. Po ogłoszeniu rozstania natychmiast przeniosła się tam z szóstką dzieci, które chce odseparować od Brada.
Angelina płaci wysoką cenę za zachowanie prywatności w czasie, gdy media na całym świecie interesują się nią i jej rodziną. Za wynajem schowanej wśród drzew willi płaci aż 95 tysięcy dolarów miesięcznie. Nad spokojem i bezpieczeństwem gwiazdy i jej dzieci czuwa 5 ochroniarzy.
W okolicy bramy wjazdowej do posiadłości oraz na plaży na jej tyłach powstała wioska paparazzi, którzy czekają na jakąkolwiek nowinę o tym, co się dzieje w domu gwiazdy. Okazuje się, że dzieci Jolie są nimi równie zainteresowane, gdyż jeszcze nie widziały na raz tylu fotografów.
Paparazzi zrobili zdjęcia dzieciom Jolie, które podglądały je spomiędzy krzewów i palm. Niektóre nawet używały lornetek, a Shiloh robiła im zdjęcia swoim iPhonem. Okazało się też, że towarzyszy im brat Angeliny, James Voight. 43-letni aktor pilnował ich w ogrodzie i w przeciwieństwie do siostrzeńców nie wyglądał na zadowolonego zainteresowaniem fotografów.
Zobaczcie zdjęcia. Myślicie, że są świadome wojny, jaką toczą o nie ich rodzice?