Marta Manowska chętnie chwali się w wywiadach, że widzowie prowadzonego przez nią programu Rolnik szuka żony często proszą ją o porady w sprawach sercowych. Zastanawia się nawet, czy nie wykorzystać swojej reputacji telewizyjnej swatki do założenia agencji matrymonialnej. Zobacz: Marta Manowska chce zostać swatką
Nie bardzo wiadomo, dlaczego pomyślała, że mogłaby odnieść sukces, skoro nawet w programie swatanie nie za bardzo jej wychodzi. Ze wszystkich związków zapoczątkowanych w pierwszej edycji nie przetrwał żaden. Skończyła się oskarżeniem o rzucanie uroków, jedną nieudaną karierą polityczną oraz drugą, również budzącą mieszane uczucia, medialną.
W drugiej edycji z kolei zdarzyły się odrzucone zaręczyny, gdy wyszło na jaw, że narzeczony jest już żonaty, zaś producenci rozbrajająco przyznali, że takich drobiazgów nie sprawdzają przed programem. Spośród pięciorga uczestników dwóch rzeczywiście się ożeniło. Druga edycja odniosła także sukces w postaci jednej ciąży i jednego coming outu kandydatki, która uznała, że woli jednak związać się z kobietą.
Samej Manowskiej w życiu osobistym także układało się średnio. Na szczęście to akurat już się zmieniło. Jak donosi tygodnik Na żywo, Marta znalazła chłopaka podczas wycieczki do Azji.
Wielokrotnie deklarowała, że zanim zabierze się za szukanie drugiej połówki, chce odbyć samotną podróż do Azji. Tak też się stało - ujawnia w tabloidzie osoba z ekipy programu. Kiedy wróciliśmy na plan, widać było, że coś się zmieniło. Zrozumieliśmy, że jest zakochana. Marta wyznała, że poznała kogoś podczas podróży do Azji. To dopiero początek znajomości, wiec chucha na zimne, by nie zapeszyć.
Rzeczywiście, dotrzymuje słowa. Dziennikarzowi tabloidu powiedziała tylko: W moim życiu wiele się dzieje. Nie chcę mówić o moim życiu prywatnym, ale jest dobrze jak jest.
**_
_**