Joanna Racewicz przez sześć lat opłakiwała męża, oficera BOR-u, Pawła Janeczka, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Przez ten czas skupiała się głównie na wychowaniu syna, ośmioletniego obecnie Igora, tak, aby jego tata mógł być z niego dumny. Ostatnio jednak dziennikarka, która w październiku skończy 43 lata przypomniała sobie, że ma jeszcze kawałek życia przed sobą i niekoniecznie chciałaby spędzić go samotnie.
Chciałabym mieć szczęśliwego syna, dom z ogrodem - wyznała w jednym z wywiadów. Stado psów, ze dwa konie. I mieć z kim wypić poranną kawę.
Kilka miesięcy temu u jej boku zaczął pojawiać się Marcin Piotrowicz. Osoby z otoczenia prezenterki nabrały podejrzeń, że tym razem to coś poważnego, skoro zdecydowała się pokazywać z nim publicznie.
Okazuje się, że Racewicz poczuła się nawet gotowa do tego, by zamieszkać z nowym partnerem.
Pomysł nabrał kolorów po tym, gdy do mieszkania dziennikarki na Wilanowie włamali się złodzieje i ukradli jej biżuterię, wiele innych cennych przedmiotów oraz pamiątkę po zmarły mężu, ślubną obrączkę. Co gorsza, włamywacze byli jeszcze w mieszkaniu, gdy wrócił do niego ośmioletni syn Racewicz z nianią. Od tamtej pory chłopiec boi się zasnąć.
Jak ujawniają znajomi dziennikarki w rozmowie z tygodnikiem Na żywo, jej nowy chłopak bardzo przejął się jej kłopotami. Tym mocniej nalega, by jak najszybciej zamieszkali razem.
Asia chce zamieszkać z Marcinem, szukają już wspólnego lokum. Na razie on stara się być przy niej i Igorku tak często, jak tylko może - potwierdza osoba z otoczenia Racewicz.