Beata Tadla od 15 lat jest mamą jedynaka, Jana. Nigdy nie zdecydowała się na kolejne dziecko. W rozmowie z Krzysztofem Ibiszem w programie Demakijaż, wyznała dlaczego. Jak się okazuje, pierwszy pobyt na oddziele położniczym był dla niej tak traumatyczny, że bała się go powtórzyć. Tuż po porodzie zaraziła się w szpitalu gronkowcem. Jej stan był tak ciężki, że nie wiadomo było, czy przeżyje. Wspomina, że personel szpitala wezwał do niej księdza z ostatnim sakramentem.
Czy byłaś świadoma, że to jest ksiądz, który przyszedł do ciebie z ostatnim namaszczeniem? - zapytał delikatnie Krzyś.
Tak raczej półświadoma - odpowiedziała Tadla.
Gronkowiec wywołał zapalenie płuc, a potem sepsę czyli stan zapalny całego organizmu, który nierzadko prowadzi do śmierci. Rokowania były bardzo złe. Dziennikarka wspominała o tym także kilka lat temu w wywiadzie dla Gali.
Sytuacja była trudna, lekarze rozważali nawet transport lotniczy do Belgii - mówiła wtedy. Potem kilka tygodni izolatki, długie miesiące rekonwalescencji.
Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Obecnie 41-letnia dziennikarka nadal nie rozważa urodzenia drugiego dziecka.
,