Wielka kariera Joanny Moro zaczęła się nagle wiosną 2013 roku, gdy telewizja publiczna rozpoczęła emisję serialu biograficznego o _**Annie German**_. Aktorka wcieliła się w rolę legendarnej artystki w polsko-rosyjskiej produkcji. Serial co tydzień gromadził 6-milionową widownię. Wszystko wskazuje jednak na to, że Moro nie wykorzystała swojej szansy.
Aktorka straciła sporą grupę fanów po tym, jak zaprezentowała swój "talent" muzyczny na festiwalu w Opolu (zobacz: Moro masakruje Annę German!). Następnie wyjechała do Rosji, by wystąpić w kolejnej produkcji. Potem przegrała o włos z Anetą Zając w Tańcu z gwiazdami, a następnie dogadała się z TVP w sprawie przejęcia po Julii Pietrusze głównej roli w serialu Blondynka. Nie cieszyła się nią jednak długo. Nowa ekipa pod kierownictwem Jacka Kurskiego, uznała, że Moro "zbyt kojarzy się w kulturą rosyjską". Obecnie znów szuka pracy, chodzi na imprezy i narzeka w tabloidach. Żali się, że nie jest jej łatwo.
Chciałabym wystąpić w czymś ambitnym - dobrym filmie fabularnym u reżysera, który pozwoliłby mi rozwinąć skrzydła. A tych propozycji brakuje, bo ludzie wciąż kojarzą mnie z tamtą rolą - wyjaśnia w Super Expressie. Producentka "Anny German", kiedy zaczynałam pracę na planie serialu, mówiła, że teraz będę dostawała same ambitne role, że ten serial umocni moją pozycję. Tymczasem stało się inaczej**.**
Podobnego zdania jest menedżerka Moro. W rozmowie z tabloidem zapewnia, że to nie jej wina, że źle poprowadziła karierę aktorki.
To nie pierwszy przypadek, kiedy aktor został zaszufladkowany do jednej roli, w przypadku Joanny to postać Anny German. Mimo że po wielkim sukcesie serialu przyszły inne propozycje - seriale "Talianka" i "Blondynka", to jednak z postacią German aktorka jest najmocniej kojarzona - tłumaczy. Joanna współpracuje ze wspaniałą agentką ma rynku wschodnim, dzięki niej udało się zdobyć dwie duże role filmowe. Po tym, jak straciła rolę w "Blondynce", więcej uwagi poświęca teatrowi.