Kasia Skrzynecka chyba lubi sądy. Rok temu rozwodziła się ze swoim mężem Zbigniewem Urbańskim i po wyjściu z rozprawy pozowała ze smutną miną fotografowi tabloidu. Teraz znów pojawiła się w sądzie na sprawie rozwodowej, tym razem jednak nie swojej. Postanowiła pomóc swojemu przyjacielowi, Dariuszowi Kordkowi.
Wszyscy spodziewali się rozstania z klasą, jednak żona aktora postanowiła obarczyć go winą za rozpad małżeństwa. Może z tego tytułu ubiegać się o odszkodowanie od byłego męża. Strona winna może być zobowiązana do rekompensaty finansowej na rzecz byłego małżonka przez okres pięciu lat, w sytuacji gdy standard jego życia pogorszy się. Dlatego Kordek, chcąc uniknąć wieloletniego utrzymywania byłej żony, musi w sądzie przedstawić świadków, zezanających na jego korzyść.
Zofia Czernicka, aktorka i znajoma Kordka twierdzi, że został on niesłusznie oskarżony: Znam Darka ponad 20 lat i wiem, jakim wspaniałym jest człowiekiem. Jeśli jesteśmy przekonani, że kogoś oskarża się niesłusznie, naszym obowiązkiem jest przeciwstawienie się temu - mówi.
Sama Skrzynecka nie chce zabierać głosu w tej sprawie. Niedawno pisaliśmy, że zeznawała jako świadek w sądzie. Zastanawialiśmy się, na czyją korzyść. Rewia donosi, że przeciwko żonie Kordka, która wyznała, że miała już dość "toksycznego związku". Według Kasi związek nie był toksyczny.