Poniedziałkowy napad rabunkowy na Kim Kardashian od początku budził wiele emocji, ale i wątpliwości. Celebrytka bez żadnej obstawy spędzała czas w apartamencie z biżuterią wartą 11 milionów dolarów. Policja twierdzi, że złodzieje doskonale wiedzieli, że jest sama i co robi. Z jednej strony dokonali błyskawicznej, profesjonalnej akcji, a z drugiej popełniali błędy jak amatorzy. Pojawiła się wątpliwość, czy nie były to działania w celu odwrócenia uwagi od czegoś istotnego. Show biznes na całym świecie huczy od plotek, co tak naprawdę wydarzyło się w hotelu, w którym mieszkała Kardashian.
Choć już teraz relacje w rodzinie Kardashianów i z ich najbliższymi współpracownikami są napięte, sytuację pogarszają jeszcze wypowiedzi Matta Fiddesa, byłego ochroniarza Michaela Jacksona, który pracował dla kontrowersyjnego gwiazdora przez 10 lat. Stwierdził, że ochrona, jaką Kim miała w Paryżu to "kpina" i że jako tak znana osoba powinna brać pod uwagę, że ktoś w tłumie może chcieć zrobić jej krzywdę.
Kiedy pracowałem dla Michaela, coś takiego by się nie wydarzyło - powiedział Fiddes Daily Mail. Złodzieje nie przeszliby przez drzwi wejściowe, nie mówiąc już o wdarciu się do pokoju. Gdziekolwiek się pojawiliśmy, za każdym razem przeczesywaliśmy pomieszczenia, zanim do nich wszedł. Tu wystawilibyśmy dwóch ludzi przed wejście do hotelu, a jednego w przylegającej do apartamentu sypialni. Musiałby wstawać co trzy-cztery godziny i sprawdzać, czy wszystko jest okej. Ona jest na tym samym poziomie. To gwiazda wielkiego formatu.
Należy obwiniać wyłącznie jej zespół ochroniarzy. Jest najbardziej rozpoznawalną celebrytką na świecie... Prawdopodobnie jest bardziej rozpoznawalna od amerykańskiego prezydenta. Ma miliony fanów i powinna mieć odpowiednio przygotowaną ochronę.
Według Fiddesa to dziwne, że złodziejom udało się dotrzeć do pokoju Kim. L'Hotel Pourtales, gdzie się zatrzymała nazywany jest "Hotelem Bez Imienia", gdyż jego pracownicy wyjątkowo dbają o dyskrecję i bezpieczeństwo gości. W budynku znajduje się nawet tajne podziemne przejście, przez które gwiazdy mogą wyjść niezauważone przez paparazzi. Luksusowe miejsce ozdobione jest tyloma dziełami sztuki, że niemożliwe jest, aby nie miało dodatkowej ochrony ani zabezpieczeń.
Co więcej, złodzieje przebrani za policjantów zostali nagrani na monitoring na ulicy, ale w samym hotelu nie było żadnej kamery przemysłowej. Już sama ich obecność mogłaby odstraszyć złodziei. Gwiazdy wynajmując hotele często rezerwują całe piętra dla siebie. Dzięki temu nie pojawia się tam nikt przypadkowy. Złodziejom trudniej by było też zorientować się, w którym z apartamentów akurat przebywa gwiazda i gdzie trzyma swoje kosztowności.
Nie jest jasne także to, dlaczego policja tak szybko wypuściła Kim w czasie, gdy najważniejsze jest zbieranie zeznań i zabezpieczanie wszystkich przedmiotów na miejscu przestępstwa. Często to znalezione w ten sposób szczegóły umożliwiają złapanie przestępców. Tymczasem Kardashian już następnego dnia wyleciała do Nowego Jorku.
Fiddes uważa też, że niezrozumiałe jest, że Kim miała tylko jednego ochroniarza, który do tego zgodził się ją zostawić by towarzyszyć jej siostrom w klubie. Według niego powinna mieć co najmniej 8-osobową obstawę, która byłaby cały czas w kontakcie z lokalną policją na wypadek jakiegokolwiek niebezpieczeństwa.
Choć teorie spiskowe wokół napadu kwitną i padają oskarżenia pod adresem hotelu, otoczenia celebrytki, jej ochroniarza, jak i jej samej, prawda może być dużo bardziej banalna. Kim od dawna żartowała, że ma tylko jednego ochroniarza, gdyż większa ich liczba... wchodziłaby w kadr fotografom i psuła jej zdjęcia! A Pascal Douvier, któremu zarzuca się brak profesjonalizmu i przeszkolenia, to jej znajomy, którego wybrała też ze względu na to, że jest umięśniony, przystojny i dobrze się przy niej prezentuje…