Ubiegły weekend z pewnością na długo zapadnie w pamięć Kim Kardashian. Celebrytka została napadnięta w swoim apartamencie i okradziona z biżuterii wartej 11 milionów dolarów. Podobno wśród skradzionych łupów był także jej pierścionek zaręczynowy za 4,5 miliona dolarów, czyli 17 milionów złotych. Od tamtej pory Kim przeżywa prawdziwą traumę. Przypomnijmy: Kim Kardashian o napaści: "Bałam się, że zostanę zgwałcona!"
Jak donoszą media za oceanem, Kardashianka podjęła właśnie najtrudniejszą decyzję w swojej karierze: żona Kanye Westa zdecydowała, że ogranicza medialną aktywność, by nie kusić losu i nie sprowokować kolejnych napaści. Czyżby wzięła sobie do serca słowa Karla Lagerfelda? Przypomnijmy, co o niej powiedział: Lagerfeld krytykuje Kardashian: "Nie możesz wystawiać na pokaz bogactwa, a potem się dziwić!"
Kim stwierdziła podobno, że nie będzie już chwalić się biżuterią za kilka milionów dolarów, bo "zrozumiała, że rzeczy materialne nie mają znaczenia".
Przerwa od show biznesu nie musi być jednak wyrzeczeniem dla Kim. Jak pisze magazyn People, Kardashianka może zarobić nawet na tym, że zniknie z mediów. Doradca finansowy Samuel Rad komentuje w magazynie, że Kim może zarobić nawet milion dolarów miesięcznie:
Każdy post Kim warty jest blisko 20 tysięcy dolarów. Chodzi tylko o zwykłe posty, nie te sponsorowane - wyjaśnia Rad. Gdy teraz opublikuje coś po zapowiadanej przerwie, liczba jej fanów w social mediach może jeszcze wzrosnąć.
Myślicie, że "przerwa od show biznesu" w wykonaniu Kim faktycznie potrwa długo?