Wywiad, którego Kuba Wojewódzki udzielił Playboyowi zaskoczył negatywnie wiele osób, przede wszystkim jego "kolegów" i szefów z TVN-u. Kuba, oprócz przypominania, że jest bogaty i wyliczania swoich luksusowych aut zaatakował ostro Małgorzatę Rozenek i Radka Majdana. Zagroził, że opowie publicznie o zdradach piłkarza, o których opowiedziała mu Doda oraz o małzeństwie Piotra Kraśko i Karoliny Ferenstein "rozpierd***nym" przez Gosię.
Swoją drogą, ciekawe, co na to Piotr Kraśko.
Chwalenie się pieniędzmi jest chyba dla Kuby rodzajem terapii. Chce udowodnić "zakompleksionym nieudacznikom", że nie obchodzą go ich opinie. Wśród tej ciężkiej argumentacji znalazł też miejsce na to, by podkreślić, ile zarabiają jego znajomi z branży. Oczywiście mniej niż on. Kuba śmieje się, że "gwiazdorskie stawki" są niczym w porównaniu do jego zarobków. Skromnie dodaje też, że, gdyby ktoś nie wiedział, zarabia też dużo poza telewizją.
Stawki, którymi się czasami podniecacie, typu - Edyta Górniak zarobi 300 tysięcy - nie mają nic wspólnego z prawdą. Jest dużo, dużo więcej kasy na rynku niż wam się wydaje. Zauważ, że o życiu na kredyt i braku kasy przeważnie mówią ci, którzy znają to z biografii. Karolina Korwin-Piotrowska ma taką perspektywę, bo na rynku telewizyjnym tak jest wyceniana. To nie moja wina. Zarabiam europejskie pieniądze w ciągle jeszcze europejskim kraju. Mało kto wie, ale program "Kuba Wojewódzki", który współprodukuję z moim przyjacielem, nie jest moim jedynym źródłem utrzymania - powiedział.
Są jeszcze inne źródła. Pomimo usilnych prób, nie przepier... wszystkiego na auta. Inwestuję. I znowu musze zmartwić wszystkich tych, którzy czekają na kapiący klejem nekrolog mojego programu. Przepraszam za to co powiem, ale niespecjalnie muszę już ciężko pracować, żeby przyjemnie żyć. Już dziś cztery dni w tygodniu spędzamy w mieszkaniu nad morzem.