13 października zmarł Andrzej Kopiczyński, słynny "Czterdziestolatek" z serialu Jerzego Gruzy. Ostatnie miesiące życia spędził sam. Po śmierci żony, Moniki Dzienisiewicz-Olbrychskiej w czerwcu tego roku, aktor pozostawał pod opieką warszawskiego Centrum Alzheimera.
Po jego śmierci okazało się, że jedyną osobą, która mogłaby zająć się pogrzebem jest córka z jego związku z Ewą Żukowską, Katarzyna. Kłopot w tym, że od czasu gdy Kopiczyński porzucił rodzinę, córka nie utrzymywała z nim kontaktu. Mimo to, po śmierci ojca, zajęła się organizacją pogrzebu. Sama wychowuje jednak czwórkę dzieci i nie ma pieniędzy na wykupienie dzierżawy grobu na Powązkach, gdzie spoczywa większość polskich artystów.
Postanowiła więc pochować ojca w Skolimowie.
Na to jednak nie chce się zgodzić szef Związku Artystów Scen Polskich, Olgierd Łukaszewicz.
Napisałem list do premiera z prośbą o pokrycie kosztów dzierżawy grobu ze względu na to, że jedyna córka Kopiczyńskiego, Katarzyna, jest matką czworga dzieci i jest w trudnej sytuacji życiowej. Andrzej zasłużył sobie na przychylność rządu - ujawnia w Super Expressie. Biografka Andrzeja, Krystyna Gucewicz, która napisała o nim książkę, robiła wszystko, żeby dla aktora znalazło się miejsce na Powązkach.
Uroczystości żałobne odbędą się w środę w kościele św. Karola Boromeusza, po czym trumna aktora zostanie przewieziona do kwatery zasłużonych na warszawskich Powązkach.