Po głośnym rozstaniu Johnny'ego Deppa i Amber Heard, najbardziej dyskutowanym rozwodem Hollywood jest koniec małżeństwa Angeliny Jolie i Brada Pitta. Z tej okazji skorzystało już wiele osób z ich otoczenia, które postanowiły opowiedzieć, jak naprawdę wyglądało życie najsłynniejszej pary Hollywood.
W mediach postanowił zaistnieć też były ochroniarz rodziny Pittów, który aktualnie promuje swój nowy program telewizyjny. Opowiada też o pracy z najsłynniejszą parą świata.
Mark Billingham przez 27 lat pracował w brytyjskich siłach zbrojnych i walczył w Iraku, jednak za najtrudniejsze zawodowe doświadczenie w swoim życiu uważa.. rolę ochroniarza "Brangeliny".
Przez 18 miesięcy Mark był częścią rodziny Pittów i - jak twierdzi - dzieci gwiazdorskiej pary traktowały go jak ojca:
Byłem szefem ich ochrony. Praca w armii świetnie mnie do tego przygotowała. Angelina i Brad najbardziej obawiali się porwania dzieci dla okupu - wyznał w wywiadzie.
Między mną a nimi była prawdziwa chemia, mieli do mnie zaufanie. Byliśmy bardzo blisko, mieszkałem z nimi. Mogłem zabrać dzieci dokąd chciałem, nikomu innemu nie wolno było tego robić. Zabierałem je na basen. Właściwie pełniłem rolę ojca.
Billingham, który pracował również dla Seana Penna, Russella Crowe, Toma Cruise'a i Kate Moss, podkreśla, że znacznie większą sympatią zawsze cieszyła się Angelina:
Ludzie ją kochają, a Brada nienawidzą.
Ochroniarz opowiedział też o ciekawych sytuacjach z życia gwiazdorskiej pary. Jak twierdzi, "brak im podstawowych umiejętności życia w społeczeństwie":
Uznałem, że to dziwne, gdy Angie pytała mnie: "Jak trafić do baru? Co muszę zrobić, żeby tam trafić?" Oni nie są głupi, jednak przez świat, w którym żyją od lat, nie robili tak prostych rzeczy od dawna. To dziwne.
Przypomnijmy, że własną wersję relacji w domu Angeliny i Brada przedstawiła też niania ich dzieci:
Niania dzieci Brada i Angeliny wspomina: "Nigdy nie były w szkole. Maddox JEŹDZIŁ PIJANY SAMOCHODEM"
**Zobacz też:
**