Janusz Korwin-Mikke nigdy nie ukrywał swojej opinii na temat kobiet, które, jego zdaniem, są o tyle głupsze od mężczyzn, że najlepiej byłoby pozbawić je prawa wyborczego. Polityk postanowił ostatnio zabrać głos w burzliwej debacie dotyczącej planów zaostrzenia prawa aborcyjnego. Politycy Prawa i Sprawiedliwości, pod naciskiem protestów, wycofali się wprawdzie z poparcia skrajnie restrykcyjnego projektu Ordo Iuris, przewidującego karę więzienie dla kobiety nawet za nieumyślne spowodowanie poronienia, ale na tym sprawa się nie skończyła.
Politycy zapowiadają wprowadzenie ustawowego przymusu rodzenia ciężko chorych dzieci, również takich, które umrą w cierpieniu krótko po narodzinach, gdyż, jak wyjaśnił wiceszef klubu PiS, kobiecie powinno być wszystko jedno, czy urodzi dziecko zdrowe czy umierające: Wiceszef klubu PiS zapowiada przymus rodzenia umierających dzieci: "Czym to szkodzi? Każda matka wie, że jej dziecko umrze!"
W rewanżu kobiety zapowiedziały kolejny Czarny Protest, który ma odbyć się 23 i 24 października na ulicach 50 miast.
W rozmowie z Super Expressem Korwin-Mikke nazywa je fanatyczkami. Uważa także, że kobietom w ogóle powinno odebrać się prawo wypowiadania się na temat ciąży. Powinni za nie decydować mężczyźni, którzy mają prawo podjąć decyzję, "czy pozbyć się kłopotu".
Bałem się ruszania tego tematu. Słusznie spodziewałem się, że lewica podburzy ludzi, te fanatyczki na czarno ubrane. Przeciwko aborcji jest znacznie więcej kobiet niż mężczyzn - wyjaśnia europoseł. Mężczyźni są za, bo czasem chcą się po prostu pozbyć kłopotu, poza tym mężczyżni nie skrobią, aborcja im nie grozi. Kobieta jest osobą, która kieruje się emocjami. Mężczyźni nie tak bardzo jak kobiety. Feministki mówią, że kobiety są aborcją żywotnie zainteresowane. Podstawowe prawo rzymskie mówiło, że nie można być sędzią we własnej sprawie. Czyli jak ciąża to sprawa kobiety, to kobiety nie powinny się w tej sprawie wypowiadać, bo nie mogą być dobrymi sędziami. Najważniejszą sprawą są prawa ojca.
_
_