Minął już miesiąc odkąd Angelina Jolie złożyła papiery rozwodowe. Choć nic nie zapowiadało, że wybierze ten moment na podjęcie tak drastycznego kroku, okazało się, że do decyzji popchnęła ją kłótnia na pokładzie samolotu, w trakcie której Brad Pitt uderzył ich adoptowanego syna, Maddoxa, po tym jak stanął w obronie matki. To wtedy Angie stwierdziła, że jej związek jest nie do uratowania, a metod wychowawczych Brada nie akceptuje tak bardzo, że chce go całkowicie odseparować od dzieci. Sprawa pobicia Maddoxa nabrała też rozmachu i w sprawę zaangażowało się FBI.
Zobacz: US Weekly: "Istnieje nagranie, na którym widać, jak Maddox staje w obronie matki". Brad go uderzył?
Brad miał miesiąc, aby oficjalnie odpowiedzieć na pozew złożony przez Angelinę. Wiadomo było, że od tego momentu zaczęłaby się prawna wojna między parą o opiekę nad dziećmi. Aktor postanowił, że tego nie zrobi, gdyż nie chciał, aby dzieci ucierpiały jeszcze bardziej na całej sytuacji. Termin na złożenie jego papierów minął w środę.
Podczas gdy Angelina wnioskowała o całkowitą opiekę nad dziećmi, Brad chce, aby dzieliły czas po połowie pomiędzy rodziców. Rezygnując z formalnej odpowiedzi żonie i zgłoszenie własnych żądań, drastycznie zmniejszył swoje szanse na jakikolwiek kontakt z nimi.
Podczas gdy ważnym argumentem w procesie będą ustalenia policji i FBI na temat sprzeczki między aktorem a 15-letnim Maddoxem na pokładzie samolotu, aktor sam postanowił zadbać o relacje z synem. W środę zamiast iść do sądu z dokumentami, zabrał Maddoxa na sesję z terapeutą. Informatorzy z otoczenia Angeliny twierdzą, że Brad już wcześniej próbował odbudować więź z synem, ale terapeuta zasugerował wtedy, żeby dał mu trochę czasu na ochłonięcie.
Według źródła gwiazdor miał też okazję spotkać się z pozostałą piątką dzieci. Ponoć Angelina zaczęła też zmieniać zdanie na jego temat i zgodziła się na to, aby na czas rozwodu podzielić się z Bradem opieką. Cała szóstka mieszkałaby z nią, a Brad mógłby ich odwiedzać.
Ponoć jest szansa, że aktorka przychyli się do prośby Brada i zgodzi na dzieloną opiekę nad dziećmi. Znajomi twierdzą, że zaczęło jej zależeć na tym, żeby cała rodzina jak najlepiej funkcjonowała pomimo rozwodu, z równym wkładem ze strony obojga rodziców. Być może nawet zdecydują się na ugodę, rezygnując z publicznej wojny na sali sądowej.
Nic nie wskazuje jednak na to, żeby byli gotowi się pogodzić.