Agnieszka Kotulanka, która obchodzi dzisiaj 60. urodziny, ponad trzy lata temu pożegnała się z ekipą serialu Klan. Oficjalnie została odesłana do domu po to, by uprządkować swoje "sprawy osobiste". Dla wszystkich w produkcji było jednak jasne, że chodzi o odwyk od alkoholu. Niestety, Kotulanka nie tylko nie zdecydowała się leczyć, ale po odejściu z pracy jej uzależnienie się pogłębiło. Doszło w końcu do tego, że bliscy zaczęli podejrzewać, że jej celem jest "zapicie się na śmierć". Na szczęście interwencja córki aktorki, Katarzyny, okazała się skuteczna. Kotulanka, zmuszona przez córkę, poszła w końcu na odwyk. Od tamtej pory ze zmiennym szczęściem walczy z nałogiem. Ostatnio znów piła alkohol na ulicy. Zobacz: Agnieszka Kotulanka pije "małpki" na ulicy (ZDJĘCIA)
Znajomi aktorki z branży oficjalnie bardzo jej współczują, jednak w praktyce mało kto decyduje się okazać jej realne wsparcie. Jej serialowy mąż, Tomasz Stockinger, publicznie cieszył się z jej problemów: Stockinger: "Bez Kotulanki JEST LEPIEJ!"
Były kolega aktorki, Marian Opania, z którym w latach dziewięćdziesiątych zaprzyjaźniła się podczas wspólnych prób do sztuk O żonach złych i dobrych oraz _**O przemyślności kobiety niewiernej**_, w której grali męża i żonę, mówi o niej z okazji urodzin w Dobrym Tygodniu.
Nie mogłem uwierzyć, że ta choroba dopadła Agnieszkę - wyznaje Opania, który przed laty wygrał z tym samym nałogiem. Była tak urodziwą, uzdolnioną aktorką. Jednak kobiety szybciej się uzależniają i trudniej wychodzą z nałogu, udowodnili to naukowcy. Przede wszystkim trzeba być otoczonym przez życzliwych, kochających ludzi, którzy rozumieją problem, wiedzą, że to choroba. Po drugie trzeba sobie znaleźć jakiś wielki, nadrzędny cel i do niego uparcie dążyć. Dla mnie była to rodzina i budowa domu. Budowałem go bez pieniędzy przez siedem lat. Cały czas miałem zajętą głowę. Nie piłem i nie paliłem przez całe studia, a po studiach zacząłem jedno i drugie. Wpadłem w taki wir roboty, że pozwalałem sobie: "A, koniaczek, bardzo dobrze". Może miałem jakieś genetyczne skłonności do wódeczki? Ja, który w czasie przyjęcia maturalnego wylewałem wódkę do kwiatków, w latach siedemdziesiątych miałem potężny problem z alkoholem. Nie obsadzali mnie w filmach, to głębiej sięgałem do kieliszka, a nie obsadzali mnie, bo za głęboko sięgałem. Piekło. Ale wygrzebałem się i teraz nawet piwa nie piję. Jestem twardy w tym postanowieniu. Wszystko robię na sto procent.
Zdaniem Opani Agnieszka też da radę, musi tylko mocno chcieć.
Nigdy nie jest za późno, by o siebie zawalczyć - przekonuje w tabloidzie. Łączyła nas sympatyczna więź, ceniliśmy się nawzajem. Mam nadzieję, że Agnieszka podejmie ten trud.
Trzymamy kciuki.