Hannie Lis nie wystarcza chyba 60 tysięcy złotych miesięcznie. Mimo dogadania się z życzliwym jej prezesem TVP Andrzejem Urbańskim (przyjacielem Tomka Lisa) na tak wysoką pensję, dziennikarka wciąż nie pojawia się na wizji. Ludzie pracujący w Wiadomościach mają już dość jej kaprysów i chcą pracować bez niej.
Hania zażyczyła sobie, żeby zwolnić wiele osób z TVP i zatrudnić na dobrze płatnych stanowiskach jej kolegów z Polsatu. Urbański się zgodził, problem jednak w tym, że okazało się, iż jej "koledzy" wcale jej nie lubią i nie chcą z nią pracować. Po nieudanych negocjacjach Lis obraziła się i do tej pory nie pojawia się na antenie.
W tym tygodniu pracę zaczyna Piotr Kraśko (który niedawno wykazał się wielką klasą, chwaląc się, że papież umierając oglądał do w TV)
. Co będzie z Hanią, która miała prowadzić Wiadomości razem z nim? Fakt donosi, że prawdopodobnie zrezygnuje i będzie musiała zapłacić 200 tysięcy złotych kary.
To dla niej oczywiście mały ból - pójdzie na to miesięczna pensja Tomka. Ciekawe jednak, że przez takie fochy zdolna dziennikarka zaprzepaszcza swoją karierę. Bo kto teraz zechce zatrudnić osobę tak roszczeniowo nastawioną do świata?