Charlize Theron od zawsze była kojarzona ze szczupłą, nienaganną figurą. Sama przyznała w wywiadzie, że żeby zachować kondycję musi być zdyscyplinowana.
Zaszłam daleko. Potrzebuję treningów. Robią mi się pryszcze i starzeję się. Przydarza mi się dokładnie to samo, co wszystkim innym - powiedziała w wywiadzie. Muszę być zdyscyplinowana. To część mojej pracy. Trenuję pięć dni w tygodniu. Praktykuję bardzo trudną jogę nazywaną "power yoga". Jeżdżę na rowerze, uprawiam spinning i cały szereg rzeczy, które lubię - bo to właśnie klucz do efektów.
Fani Theron byli zaskoczeni, gdy zobaczyli ją na czwartkowej gali amfAR w Los Angeles. Aktorka została tam odznaczona nagrodą za działalność charytatywną na rzecz przeciwdziałania HIV i AIDS, w co aktywnie angażuje się jej fundacja. Charlize tym razem zrezygnowała z obcisłej, podkreślającej figurę stylizacji. Pojawiła się w długiej czarnej sukience od Diora, na którą założyła marynarkę.
Kiedy prowadząca wieczór prezenterka Chelsea Handler zażartowała na temat jej wagi, Theron odpowiedziała żartobliwie.
Tak, teraz jestem bardzo gruba - zripostowała.
Theron, która gra główną rolę w komedii Tully postanowiła, że nie będzie do każdej sceny robić pogrubiającej charakteryzacji ani nosić specjalnego kombinezonu z brzuszkiem. Przytycie do roli potraktowała jako obowiązek zawodowy na równi z dbaniem o linię. Według serwisu E!News aktorka specjalnie przytyła 14 kilogramów. Trudno jednak powiedzieć, żeby wyglądała "bardzo grubo".
Zobaczcie jej zdjęcia. Wolicie ją odchudzoną czy z "ciałkiem"?