Od czasu urodzenia bliźniaków na początku ubiegłego roku Ashley Graham zaczęła zdecydowanie bardziej selektywnie podchodzić do udzielania się w przestrzeni showbiznesowej. Naturalnie tych bardziej ekskluzywnych imprez nie mogła sobie odpuścić, chcąc zapewne zachować dla siebie tytuł najbardziej rozchwytywanej modelki "plus size" na świecie. Nic więc dziwnego, że w ostatnią niedzielę gwiazda została przyłapana w drodze na imprezie organizowanej w Londynie przez Vogue'a i markę Tiffany przy okazji wielkiej gali rozdania nagród BAFTA.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ashley Graham w klubie dla wybranych
Przyjęcie, na które udała się Graham, zostało zorganizowane jednym z lokali "dla wybranych", od których aż roi się w stolicy Wielkiej Brytanii. Na miejsce imprezy wybrano słynący z ekstrawaganckich wnętrz i astronomicznych cen klub Annabel's przy Berkeley Square. Taka okazja wymaga rzecz jasna od gości odpowiedniej prezencji. Ashley zdecydowała się na prostą czarną suknię na ramiączkach z wysokim rozcięciem na nogę i sandałki na wysokim obcasie ze srebrzystymi wiązaniami. Do samej stylizacji trudno byłoby się tu przyczepić. Makijaż gwiazdy to już jednak zupełnie inna para kaloszy.
Fatalny makijaż Ashley Graham
Być może, odwiedzając Londyn, Ashley nie mogła skorzystać z pomocy swojej ulubionej makijażystki? Być może sama musiała w biegu jakoś się umalować? Trudno bowiem inaczej wytłumaczyć, dlaczego twarz modelki nagle zaprezentowała się jako bledsza od reszty ciała o kilka tonów. Ciemne usta i mocno zarysowane poliki nie uratowały sytuacji. Bezlitosne aparaty z fleszem tylko bardziej podkreśliły trupią bladość. Jakby tego było mało, osoba odpowiedzialna za makijaż Ashley postanowiła w ogóle nie podkreślać jej brwi. W efekcie modelka stała się praktycznie nierozpoznawalna.
Myślicie, że to nowa moda, czy raczej wypadek przy pracy?