Wtorek upłynął w Sejmie pod znakiem gorącej atmosfery. Wszystko z powodu pierwszego czytania poselskiego projektu autorstwa Prawa i Sprawiedliwości. Nowelizacja ustawy o Krajowym Rejestrze Sądownictwa przewiduje m.in. wygaszenie kadencji jej aktualnych członków. Nowych ma wybrać Sejm, choć do tej pory robiły to środowiska sędziowskie. Po przedstawicielu wnioskodawców, który zaprezentował główne założenia nowelizacji, wystąpiła I prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Gersdorf.
Prezes Sądu Najwyższego proponowaną przez PiS reformę sądownictwa oceniła w krytycznych słowach. Zdaniem Gersdorf zmiany są atakiem na polski wymiar sprawiedliwości oraz sędziów, którzy mają być "leniwi, skorumpowani, nieetyczni". I Prezes Sądu Najwyższego przypomniała, że została powołana przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który bardzo dobrze ją znał:
Zwracam się do polskich posłów, by wskazać, że nie ma podstaw do likwidacji Sądu Najwyższego. Ta likwidacja następuje po bezprecedensowym ataku na wymiar sprawiedliwości przez półtora do dwóch lat. Ten atak jest na sędziów, którzy mają być "leniwi, skorumpowani, nieetyczni". Natomiast ostatnio pojawiły się takie ataki osobiste na mnie, jako pierwszego prezesa SN, profesora prawa, który został mianowany, który został mianowany - muszę przekrzyczeć te śmiechy państwa - przez Lecha Kaczyńskiego. Lech Kaczyński bardzo dobrze mnie znał. Uprawialiśmy tę samą dziedzinę prawa, czyli prawo pracy.
Podczas przemówienia prof. Małgorzaty Gersdorf premier Szydło i Jarosław Kaczyński wyszli z sali sejmowej, natomiast posłowie opozycji oklaskiwali ją na stojąco, krzycząc "Wolne sądy!".