"Krwawe plakaty" fundacji Pro-Prawo do Życia pojawiają się w kolejnych miastach i wzbudzają duże kontrowersje. Policja wciąż odbiera nowe doniesienia o popełnieniu wykroczenia. Zawiadomienia mówią o wykroczeniu polegającym na umieszczeniu plakatu w miejscu publicznym do tego nie przeznaczonym oraz wywołaniu zgorszenia w miejscu publicznym oraz umieszczeniu w miejscu publicznym nieprzyzwoitego napisu lub rysunku. Zgłoszeń, które docierają na policję, dokonują między innymi rodzice. Obawiają się, że ich dzieci natkną się na drastyczny plakat, który wywoła u nich traumę.
Okazji do natknięcia się będzie więcej. 24 marca Fundacja Pro Prawo do Życia ogłosiła start akcji "Szpitale bez aborterów", co oznacza, że plakaty z drastycznymi wizerunkami "abortowanych dzieci" pojawią się przed szpitalami. O kontrowersyjnej akcji w Telewizji WP dyskutowali Mariusz Dzierżawski z fundacji Pro-Prawo do Życia i ginekolog Grzegorz Południewski.
Krytycy, to są lobbyści aborcyjni. Ich opinia mnie nie interesuje. Olbrzymia większość mediów jest również proaborcyjna. Ja się tym nie przejmuję - zapewniał Dzierżawski. Nie mam syndromu oblężonej twierdzy. Komentarze na naszym Facebooku są bardzo dobre. Zdjęcia szokują, bo pokazują prawdę o aborcji, która lobbyści aborcyjni chcą ukryć. Pan Południewski zajmuje się promocją antykoncepcji i aborcji.
Od wielu lat zajmuję się antykoncepcją i zdrowiem reprodukcyjnym - przypomniał spokojnie Południewski. Wracając do akcji, to akcja, która przedstawiona na forum publicznym, obraża dobry smak i gust. Te zdjęcia to historyczne zdjęcia z niewykonywalnych już zabiegów rozkawałkowania płodu. Kłamstwem jest to, co pokazujecie państwo na zdjęciach. Z drugiej strony powinno się ukazać, my w ciągu kilku lat spowodujemy śmierć kobiet w Polsce, nastolatki będą popełniać samobójstwo. Ta presja powoduje, że one boją się iść do szpitala i słuchać porad ratujących ich życie. Nadużywacie państwo emocjonalnego stosunku do dziecka i pokazujecie rzeczy niezgodne z prawdą medyczną.
Nie zajmujemy się stygmatyzowaniem kobiet, pokazujemy ofiary aborcji - kontynuował dodał przedstawiciel fundacji Pro-Prawo do Życia. To ludzie wbrew temu, co pan Południewski głosi, że to są rzeczy, które można wyrzucić. Działalność jest skierowana przeciwko kobietom. Aborterzy mordują ich dzieci. Aborterzy boją się tej prawdy jak diabeł święconej wody.
Tak właśnie wygląda "dyskusja" w wykonaniu przedstawiciela fundacji Pro-Prawo do Życia. Podsumujmy - w kampanii "Szpitale bez aborterów" organizacja pokazuje zdjęcia z zabiegów położniczych wykonywanych w latach sześćdziesiątych w Stanach Zjednoczonych. Od dawna takich zabiegów się nie wykonuje, aborcja dokonywana jest farmakologicznie i nie ma nic wspólnego z "rozczłonkowaniem płodów". Dzierżawski nie był oczywiście w stanie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego organizacja manipuluje obraz współczesnej aborcji i straszy zarówno przyszłe, jak i obecne matki. Był tylko w stanie obrażać siedzącego obok lekarza sugerując, że morduje Polki i ich dzieci.