Choć jeszcze kilka tam temu Lady Gadze wróżono rychły koniec kariery, piosenkarka raz jeszcze postawiła na "odświeżenie" wizerunku, co w rezultacie bardzo się jej opłaciło. W międzyczasie Amerykanka zagrała w filmie Narodziny gwiazdy, czym rzuciła fanów i krytyków na kolana, zdobywając przy okazji statuetkę za najlepszą piosenkę. O statusie megagwiazdy może świadczyć również fakt, że artystkę poproszono o zaśpiewanie hymnu na zaprzysiężeniu Joe Bidena pod koniec stycznia.
Niestety, mimo dobrej passy w życiu zawodowym, 34-latce przydarzyło się właśnie wielkie nieszczęście. Jak podaje TMZ, w środę wieczorem jeden z pracowników piosenkarki, odpowiedzialny za wyprowadzanie jej psów, został zaatakowany w Hollywood przez dwóch mężczyzn. Około godziny 22.00, gdy Ray Fisher przechadzał się z trzema pupilami Gagi (Koji, Miss Asia i Gustavo), otrzymał cztery strzały w klatkę piersiową od nieznanych sprawców.
Fisher został znaleziony przez przechodniów i krótko później przetransportowany do szpitala. Choć nie wiadomo, w jakim był stanie, z zeznań naocznych świadków wynika, że był przytomny i rozmawiał z ratownikami medycznymi. Z relacji portalu wynika, że napastnicy porwali dwa psy gwiazdy, Koji i Gustavo. Funkcjonariusze policji przyznali, że nie jest jasne, czy złodzieje zdawali sobie sprawę, że zwierzęta należą do Gagi. Buldogi francuskie stają się bowiem coraz częstszym łupem kradzieży.
Aktualnie Lady Gaga przebywa we Włoszech, gdzie przygotowuje się do roli w kolejnym filmie. Jak podaje TMZ, celebrytka jest zrozpaczona wydarzeniami, które miały miejsce w pobliżu jej domu i już zaoferowała 500 tysięcy dolarów za odzyskanie porwanych psów.