Kariera Barbary Kurdej-Szatan mocno ucierpiała po tym, jak aktorka nazwała funkcjonariuszy Straży Granicznej "mordercami". Na gwiazdę wylała się fala hejtu, z którą zmaga się zresztą do tej pory. Jakby tego było mało, gwiazda straciła kontrakty reklamowe, a także posadę w serialu "M jak miłość".
Pamiętny instagramowy wpis aktorki zaprowadził ją do sądu, gdzie musiała ostatnio składać zeznania. Prokuratura postawiła celebrytce zarzuty, ale ta nie przyznaje się do winy i liczy na szybkie umorzenie postępowania. Na Instagramie zamieściła oświadczenie, w którym po raz kolejny tłumaczyła swoje zachowanie.
Potwierdzam, że dzisiaj prokurator przedstawił mi zarzuty zniesławienia funkcjonariuszy Straży Granicznej. Nie przyznałam się do winy. Złożyłam szczegółowe wyjaśnienia, wskazując na kontekst mojego wpisu na Instagramie z 4 listopada 2021 roku, który był naturalną reakcją na tragedię uchodźców na granicy - kobiet i dzieci - napisała.
Słowa aktorki spotkały się z mieszanym odbiorem. Cześć internautów stwierdziła, że niegdysiejsza gwiazda znanej sieci telefonii komórkowej mogła nieco lepiej dobrać słowa. Kurdej-Szatan zdecydowała się wydać kolejne oświadczenie, wyjaśniając przy okazji, co dokładnie miała na myśli.
Widzę, że ogromne emocje i zdziwienie dla m.in. TVP Info i twitterowców wywarło słowo "naturalna" w moim oświadczeniu. Naturalna reakcja - czyli organiczna, pod wpływem emocji, natychmiastowa, wypływająca z braku zgody na zło, które zobaczyłam na nagraniu. A nie "zwyczajna, oczywista, normalna" - bo tak to odebraliście z tego, co widzę. Otóż nie, nie o to chodziło - czytamy na jej InstaStory.
Przekonała was?
Myślicie, że teraz TVP Info i użytkownicy Twittera będą dla Basi łaskawsi?