Barbara Kurdej-Szatan i Rafał Szatan są ze sobą od wielu lat i uchodzą za stosunkowo zgrane małżeństwo. Aktorska para raz po raz zapewnia, że dobrze się dogadują do dziś i skutecznie godzą karierę zawodową z życiem rodzinnym, jednak ich wspólne losy nie były wyłącznie sielanką. Jeszcze niedawno opowiadali, że w pewnym momencie dopadł ich kryzys.
Na szczęście małżeńskie trudności podobno udało się przezwyciężyć, co Barbara Kurdej-Szatan i Rafał Szatan sami ogłosili światu w kilku wywiadach. Teraz, po tygodniach rozprawiania o ciemnej stronie wieloletniego związku, zdecydowali się też opowiedzieć o jego pozytywach, w tym o kulisach ich pierwszego spotkania.
Zobacz też: Barbara Kurdej-Szatan zapewnia, że już dawno przepracowała KRYZYS W ZWIĄZKU. "Dwie strony muszą chcieć"
Tym razem Szatanowie gościli w programie Izabeli Janachowskiej "Śluby gwiazd", gdzie rozprawiali m.in. o miłości od pierwszego wejrzenia, wspólnych planach czy problematycznej sytuacji na ich weselu. Najpierw padło jednak pytanie o to, czy narzucone przez show biznes szybkie tempo sprzyja wieloletnim relacjom.
Czy ja wiem? Nie, tempo nie. Recepta to jest: trzeba chcieć - powiedziała Basia, a jej mąż dodał: A że tak się dobraliśmy, że jesteśmy z tej branży i razem musimy to tempo utrzymywać, to wzajemnie się w tym spieramy. Wiemy, że musimy to jakoś łączyć.
Mało kto może kojarzyć, że Basia i Rafał dość szybko się pobrali i zdecydowali na powiększenie rodziny. Dziś, wiele lat po tych wydarzeniach, postanowili podzielić się doświadczeniem także na tym polu.
Mieliśmy po 23 lata. Był taki moment, że podjęliśmy decyzję, że "to jest to" - mówił Rafał, a ona wtrąciła: Ale rzeczywiście szybko jak na mężczyznę, 23 lata i już mi się oświadczył, zwłaszcza że jeszcze chciał dziecko. Wszystko na raz chciał. Jak wspominam ten czas, to mam wrażenie, jakbym nie miała nad niczym kontroli wtedy. W pewnych sprawach nie ma co się zastanawiać, ja robiłam tak, jak czuję. Ja po pięciu miesiącach powiedziałam "tak", a po kolejnych trzech byłam już w ciąży.
W wywiadzie z Izą przyznali również, że poznali się w Gliwicach na próbach w teatrze. Dzień później ona wyjechała do Poznania i już nie miała okazji tam wrócić. Ich drogi co prawda znów się przecięły, ale nie wyglądało to jak w bajce.
W tym pierwszym dniu już zwróciliśmy na siebie uwagę. Był kontakt wzrokowy, już zaczęłam google'ować co to za jeden. (...) Potem wyjechałam i zapomniałam. Nie mieliśmy w ogóle kontaktu - wspomina Kurdej-Szatan.
Napisałem, ale ona mnie nie skojarzyła z tym Rafałem, tylko jakimś tam innym. Niestety - ubolewał jej mąż.
Napisał do mnie po kilku miesiącach, a ja akurat weekend wcześniej byłam na imprezie, gdzie poznałam jakiegoś chłopaka i dałam mu numer. Moje pierwsze skojarzenie było takie, że to ten, którego poznałam w weekend. Potem były rozmowy na Facebooku, wysyłanie sobie piosenek Jamiego Culluma, a potem zaproponował spotkanie - wyjaśniła.
Ich ślub odbył się pół roku po narodzinach ich córki i był podobno bardzo kameralny, a z racji bliskiego terminu na ceremonii nie pojawiła się nawet siostra Basi. Wesele z kolei przebiegało po ich myśli - przynajmniej do momentu, gdy stanęli przed poważnym problemem natury finansowej, o czym Kurdej-Szatan wspominała już raz w autobiografii.
To nawet nie była anegdotka, tylko skandaliczna sytuacja. Przez to, że to było pierwsze wesele w tym miejscu, nagle około północy zobaczyliśmy jakąś nerwowość w naszych rodzicach. Okazało się, że dwie godziny wcześniej jakaś pani zażądała od mojej mamy, aby natychmiast jej zapłaciły całą resztę za wesele - wyjaśnia.
Całe zdarzenie wspomina jako dość trudne i nie kryje zażenowania postawą kobiety.
Nie wiem, co jej odbiło. Wesele naprawdę szło fantastycznie, wszyscy się dobrze bawili. (...) Mamy i siostra nie chciały nam nic mówić, żebyśmy się nie stresowali, więc tyle, ile mogła, wyciągnęła z bankomatu, a resztę po prostu zaczęły otwierać koperty i spisywać, kto ile dał. Wszystko, żeby zapłacić tej kobiecie. (...) Baba zepsuła nam wesele. Na szczęście na chwilę - opowiadała.