W ciągu ostatnich dni Barbara Kurdej-Szatan znalazła się pod ostrzałem niemalże wszystkich mediów. Przypomnijmy, że powodem do krytyki stało się znane już wszystkim nagranie, na którym gwiazda bez skrępowania nazywa funkcjonariuszy Straży Granicznej "mordercami", nie szczędząc im niecenzuralnych słów.
Nerwowy "popis" już pozostawił plamę na karierze Barbary, a każdy kolejny dzień przynosi jej nowe zmartwienia. Od stanowiska celebrytki stanowczo odcięła się współpracują z nią sieć telefonów komórkowych, a sprawie, w kontekście ewentualnego popełnienia przestępstwa, przygląda się prokuratura. Gwoździem do trumny był wpis Jacka Kurskiego, który poinformował o zwolnieniu celebrytki z TVP.
Mimo że niedługo po opublikowaniu feralnego nagrania Barbara przeprosiła za "niestosowny język i przekleństwa", fala krytyki nie zmalała, a jedynie zwiększyła swoją intensywność. Zaniepokojona możliwym końcem kariery gwiazda zdecydowała się na jeszcze jedno, tym razem dłuższe i bardziej oficjalne oświadczenie, w którym zwraca się m.in. do Straży Granicznej:
Szanowni Państwo, odnosząc się do nagłośnionej sprawy mojej emocjonalnej reakcji i ogromnego oburzenia w sprawie sytuacji na granicy z Białorusią, chciałabym jeszcze raz podkreślić, że moje słowa dotyczyły konkretnej sytuacji przedstawionej na nagraniu. W swojej wypowiedzi, za której wulgarne słownictwo przeprosiłam, odniosłam się krytycznie wyłącznie do tego, co zobaczyłam wówczas na filmiku opublikowanym w sieci.
Chciałabym podkreślić z całą mocą, że szanuję ciężką pracę wszystkich służb mundurowych i doceniam ich wysiłki, żeby zapewnić nam bezpieczeństwo. Przepraszam przedstawicieli Straży Granicznej, których mogły urazić moje słowa wypowiedziane zbyt szybko i w emocjach - podsumowała.
Czy to pomoże uratować jej karierę?
W Pudelek Podcast ujawnimy, ile Małgorzata Rozenek płaci nam za pochlebne komentarze!