Barbara Kurdej-Szatan od kilkunastu dni ponosi medialne konsekwencje słów, w jakich skrytykowała działania Straży Granicznej. Suchej nitki nie zostawili na niej internauci, a Jacek Kurski publicznie oświadczył na Twitterze, że celebrytka nie ma już czego szukać w jego stacji. Głośny skandal odbił się na niej nie tylko wizerunkowo, lecz także finansowo.
Zobacz: Barbara Kurdej-Szatan STRACI MAJĄTEK przez aferę? Wiemy, ile wcześniej mogła dostawać ZA JEDEN POST
Od czasu wybuchu wspomnianej afery Barbara Kurdej-Szatan wyraźnie szukała okazji do tego, aby wytłumaczyć się przed światem ze swojej emocjonalnej reakcji. Pierwszym pretekstem stał się wywiad dla "Dużego Formatu", w którym obwieściła, że kocha Polskę, a jej dziadek był żołnierzem. Wygląda na to, że to nie koniec, bo Basia znalazła też chwilę na rozmowę z Magdą Mołek.
Kurdej-Szatan była gościem internetowego programu dziennikarki "W moim stylu", gdzie również poruszyła kilka istotnych kwestii. Już na wstępie postanowiła zapewnić, że ma w sobie ogromne pokłady empatii i "zawsze była tą, która chciała godzić cały świat". Potem przeszła już do konkretów i wyjaśniła, skąd z jej strony tak emocjonalna reakcja. Zapewniła również, że wyciągnęła wnioski z tej sytuacji.
Z jednej strony nauczyło mnie tego, żeby może ważyć słowa i że rzeczywiście powinnam wyrazić to innymi słowami, ale z drugiej strony wyraziłam to takimi słowami, jak po obejrzeniu tego 3-minutowego filmiku, gdzie tak traktowane są kobiety i dzieci. (...) Byłam w takim stanie. Wewnętrznie byłam tak rozdarta, poruszona, czułam ogromny ból, jednocześnie wściekłość. Wracałam właśnie do domu do swoich dzieci. W takim stanie napisałam ten post - tłumaczyła się.
Jednocześnie Basia podziękowała znanym znajomym oraz internetowym nieznajomym za ogrom wsparcia, który otrzymała po wybuchu afery. Niestety podobną wyrozumiałością nie wykazała się Telewizja Polska, której prezes, Jacek Kurski, zwolnił ją poprzez wpis na Twitterze. Sama celebrytka dowiedziała się o tym z internetu.
Produkcja sama została zaskoczona tą sytuacją, także nie miałam żadnej wcześniej rozmowy. To był dzień, kiedy rano już napisałam swoje oświadczenie. (...) Skończyłam spektakl o 22.00, chciałam to opublikować i zostałam zaskoczona w internecie informacją o moim zwolnieniu. Nie wiedziałam, co mam teraz zrobić. Czy publikować to swoje oświadczenie, dodać jakiś komentarz do tego zwolnienia mnie, czy nie reagować na to, czy może w ogóle nic nie wrzucać? W końcu zdecydowałam, że nie będę się odnosić kompletnie do tego zwolnienia przez pana Kurskiego - mówiła.
Zaznaczyła też, że to nie pierwszy raz, gdy docierały do niej głosy, że ktoś "z góry" w TVP źle jej życzy.
Już chciano mnie wyrzucić z prowadzenia programu "Dance Dance Dance", ale jednak produkcja przewalczyła. Cały czas docierały do mnie takie informacje. Potem jak już prowadziłam, no to było, że zła sukienka, tu coś nie tak i to już szło odgórnie, mimo że produkcja nic do mnie nie miała - żaliła się Magdzie.
Wisienką na torcie było pytanie o to, z czego Basia będzie się teraz utrzymywać, skoro skandal mocno ograniczył jej możliwości zarobkowania i pozbawił ją angażu w serialu TVP. Sama Kurdej-Szatan zapewnia jednak, że jakoś da sobie radę.
Pracuję w teatrze, więc mam - skwitowała krótko.
Myślicie, że medialne spowiedzi pomogą jej wrócić do łask?
Czy kryzys w związku Deynn i Majewskiego to tylko medialna ustawka?