Lata mijają, a u Bartłomieja Misiewicza nadal kolorowo. Niegdysiejszy podopieczny Antoniego Macierewicza za czasów jego rządów w Ministerstwie Obrony Narodowej, może i przeszedł spektakularną metamorfozę w postaci kilkudziesięciu zrzuconych kilogramów, ale wciąż jednak nie nauczył się chyba poszanowania dla litery prawa. Ledwie w maju pisaliśmy o tym, jak to Misiewicz został zatrzymany przez austriacką policję, gdy prowadził samochód pod wpływem alkoholu. Teraz o butnym młodziaku znów zrobiło się głośno, a to za sprawą wyroku, którym właśnie obdarował go sąd rejonowy w Warszawie.
Przypomnijmy: Bartłomiej Misiewicz zatrzymany w Wiedniu w trakcie JAZDY PO ALKOHOLU. Miał prawie 1,5 promila!
Jak informują media, Misiewicz został skazany na grzywnę wysokości 20 tysięcy złotych za nielegalne promowanie wysokoprocentowego alkoholu na Twitterze. Chodzi o wódkę Misiewiczówkę, która jest produkowaną przez spółkę należącą do Bartłomieja . Jak sądzicie, wizerunek jakiego zwierzęcia znalazł się na etykiecie butelki? Ano oczywiście, że miś.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przy 20 tysiącach złotych kary Misiewicz może być naprawdę wdzięczny sędziemu. Górne "widełki" grzywny za nielegalne promowanie alkoholu sięgają bowiem nawet 500 tysięcy złotych. W uzasadnieniu podano jednak, że tego typu upomnienie powinno być bardziej niż wystarczające.
Sąd wymierzył oskarżonemu karę w dolnych granicach wobec istotnego ograniczenia treści zarzutów i stosunkowo niewielkiej liczby działań, uznając, że będzie ona wystarczająca, żeby osiągnąć wobec oskarżonego swoje cele - podał sędzia Marcin Niedźwiecki.
Misiewicza nie było na sali rozpraw podczas ogłaszania wyroku. Skazany nie raczył też stawić się na żadną z poprzednich rozpraw. Wyrok sądu nie jest prawomocny. Adwokat 32-latka, mecenas Maciej Marczak, nie wyklucza apelacji.
Warto tutaj zaznaczyć, że jeszcze nie tak dawno temu Misiewicz uważany był za przykład zmiany pokoleniowej w szeregach PiS-u. Mimo nieukończenia żadnych studiów wyższych, Misiewicz robił zawrotną karierę pod okiem ówczesnego Ministra Obrony Narodowej Antoniego Macierewicza. Skandale z jego udziałem na tyle burzyły Polaków, że terminem "misiewicze" zwykło się określać cały młody narybek partii rządzącej. Owi "młodzi i utalentowani" zwykli odznaczać się potworną butą i absolutnym brakiem wiedzy czy podstawowego doświadczenia do zajmowania przydzielonych im stanowisk.
Myślicie, że w końcu zacznie uczyć się na własnych błędach?