Kilka dni temu w mediach zrobiło się głośno o facebookowym wpisie Anny Paligi, w którym to aktorka oskarżyła wykładowców łódzkiej filmówki o stosowanie przemocy psychicznej i fizycznej wobec studentów. Wyznanie Paligi nie tylko odbiło się w mediach szerokim echem, lecz również zachęciło innych aktorów do podzielenia się ze światem swoimi traumatycznymi doświadczeniami.
Zobacz: Aktorka oskarża łódzką "filmówkę" o PRZEMOC! "Rektor nazywał mnie PIE*DOLONĄ SZMATĄ I KU*WĄ"
Do tej pory o przypadkach skandalicznych zachowań w szkołach filmowych i teatralnych opowiedzieli m.in. Dawid Ogrodnik czy Maria Dębska. Aktor przyznał, że spotkał się z wyjątkowymi nieprzyjemnościami ze strony wykładowczyni krakowskiej PWST, Beaty Fudalej. Żona Marcina Bosaka zdradziła natomiast, że łódzką filmówkę kończyła z pomocą leków uspokajających, a po studiach zmuszona była poddać się terapii. W piątek do dyskusji postanowił również przyłączyć się inny gwiazdor polskiego kina, Bartosz Bielenia. Aktor w obszernym facebookowym wpisie otwarcie przyznał, że sam zadał wiele bólu początkującym aktorom - uczestnicząc w tzw. fuksówkach, czyli rytuałach inicjacyjnych w szkołach teatralnych.
Jestem sprawcą przemocy. Brałem udział w wielu fuksówkach. Jako „car”, a następnie jako mniej lub bardziej bierny świadek, bądź gość „kwarców”. Jestem bardziej niż pewien, że w ciągu tych kilku lat skrzywdziłem ludzi, którzy dopiero co stawiali kroki w tym zawodzie. Nieświadomość i wiara w swoje dobre intencje w żaden sposób nie usprawiedliwia wywartego wpływu na uczucia, jak i późniejszą percepcję wykonywanego zawodu. Droga do zrozumienia swojego postępowania była bardzo długa - napisał aktor.
Bielenia zdradził, że początkowo nie widział nic złego w swoim zachowaniu i ignorował nawet uwagi zwracane przez ówczesną partnerkę. Choć po latach zrozumiał własne błędy, trudno było mu okazać pokorę.
Zobacz również: Dawid Ogrodnik oskarża wykładowczynię krakowskiej PWST. "Wszyscy się baliśmy. Koniec z mobbingiem pod przykrywką artyzmu!"
(...) Dopiero rok temu, po tym jak najbliższa mi osoba opowiedziała mi o zwierzeniu naszej wspólnej znajomej, w którym wspominała mnie bardzo źle, opowiadając o swoich szkolnych doświadczeniach, ostatnie resztki iluzji rozmyły się. Od razu zareagowałem wyparciem i zbagatelizowaniem sprawy, ale w środku czułem żal i strach. Nie wyciągnąłem jednak ręki. Nie przeprosiłem. Mogę to jednak zrobić dzisiaj. Przepraszam. Przepraszam wszystkich, którzy poczuli się dotknięci przez moje działania. Z całego serca - czytamy we wpisie aktora.
Bielenia postanowił również opowiedzieć o własnych doświadczeniach z czasów studiów w szkole teatralnej. Aktor przyznał, że osobiście nigdy nie padł ofiarą mobbingu czy przemocy podczas uczelnianej inicjacji. Jest jednak przekonany, że studencką tradycję można zmienić tak, by nikt nie musiał jej wspominać jako traumatycznej.
Nigdy w trakcie fuksówki nie poczułem się upokorzony czy poniżony. Nikt MNIE też do tego nie zmuszał i nie przekroczył MOICH granic. Studenci (...) reagowali, kiedy można było poczuć się zagrożonym i wspierali w trudnych momentach. Byłem świadomy formy, w której się znajdujemy. Do tego doświadczenia wracałem wielokrotnie w swoim życiu, jako do czegoś, co mnie uzbroiło w narzędzia, z których korzystałem w swojej pracy: kiedy stawałem przed zadaniami, które mnie przerastały oraz kiedy znajdowałem się w okolicznościach skrajnie niesprzyjających - tłumaczył.
Moje wspomnienia nie są też efektem wyparcia mojego traumatycznego doświadczenia. Potrafię je rozpoznać. Ale czy można było do tego dojść inaczej? Na pewno. Rytuały inicjacyjne mogą odbywać się bez przemocy. Wierzę, że możemy je redefiniować i tworzyć na nowo. Trauma nie hartuje - zakończył wpis.
Doceniacie jego szczerość?
Zobacz również: Maria Dębska też nie ma najlepszych wspomnień z łódzkiej filmówki: "Szkołę kończyłam na LEKACH USPOKAJAJĄCYCH"