Podczas ostatniego wywiadu w Polsat News Beata Kempa odniosła się do przykrych słów, jakie pod jej adresem wypowiedział Radosław Sikorski. Przypomnijmy, że polityk PO napisał o europosłance, żeby ta "walnęła się w zatłuszczony łeb". Były szef polskiej dyplomacji znów się nie popisał, a o merytoryczne skomentowanie tak chamskich słów naprawdę trudno.
Wiceprezeska Solidarnej Polski, komentując słowa Sikorskiego, w trakcie wywiadu na żywo... rozpłakała się i stwierdziła, że ten "jest w stanie bić kobiety".
Uważam, że to, co zrobił, jest karygodne. Ja się nie żalę. Ja to oczywiście przetrzymam. Najbardziej żal mi moich dzieci - powiedziała Kempa, a po chwili zaczęła płakać.
Zobacz także: Beata Kempa po słowach Radosława Sikorskiego ROZPŁAKAŁA SIĘ na wizji! "Jest w stanie BIĆ KOBIETY"
Wywiad wywołał wiele reakcji. Jednym z pytań widzów było to, czy łzy były prawdziwe i szczere. Sprawdził to polski naukowiec, dr Patryk Wawrzyński.
Trzeba jednak zapytać, czy łzy pani Beaty Kempy były szczere? Czy może wpadliśmy w pułapkę naszej natury i z troską zareagowaliśmy na zaplanowaną manipulację naszymi emocjami? Na ile zachowanie posłanki było wynikiem odczuwanego przez nią smutku, a na ile próbą wykorzystania sytuacji do odegrania się na swoim adwersarzu? - pyta naukowiec na swojej stronie internetowej alpakainnovations.com.
Wawrzyński zbadał mikroekspresje Kempy, analizując w szczegółach to, czy jej twarz faktycznie przekazywała zakładaną emocję. Naukowiec całkiem słusznie założył, że będzie to smutek - w końcu płacz trudno w tej sytuacji byłoby powiązać z radością.
Według niego "oczekiwany smutek nie był ani wiodącą, ani najsilniej okazywaną emocją przez Kempę. Nie było tak nawet w momencie, w którym wybuchła płaczem na wizji i przerwała swoją wypowiedź łamiącym się głosem".
W podsumowaniu dr Wawrzyński nie pozostawił wątpliwości. Słowem, tak wygląda osoba, która udaje, że płacze. I – choć tu już wypada być ostrożnym – być może cieszy się z tego, że udało się jej nabrać swojego rozmówcę. Przedstawione w tym wpisie fakty pozwalają przyjąć, że zachowanie pani Beaty Kempy było niewiarygodne. Brakowało charakterystycznych wyznaczników smutku w ekspresjach twarzy, spójnej komunikacji werbalnej i niewerbalnej, adekwatnego pobudzenia czy naturalności współwystępowania słów i zachowania - napisał naukowiec.
Zaskoczeni?
Czy redaktorzy Pudelka śledzą gwiazdy i robią im zdjęcia zza krzaka? Tego dowiecie się w najnowszym odcinku Pudelek Podcast!